Jeżeli oglądacie od czasu do czasu domowe mecze Raptors to
dwójka komentatorów ekscytuje się – jak nigdzie indziej – świetnym ruchem
piłki. To pięta achillesowa tej drużyny. Nie komentatorzy, ball-movement. Raptors są najgorzej asystującą
drużyną w lidze, okupując ostatnie miejsce wraz z Los Angeles Lakers. Wszystkie
statystyki, w których jesteś blisko Lakers świadczą, że coś robisz źle. Średnio
na mecz zaliczają 18.4 asyst. To prowadzi do tego, że tylko 51% rzutów Raptors jest zdobywanych po asyście – drugi za Pistons najgorszy wynik w lidze.
I to jest o tyle dziwne – albo i nie – że Raptors pod
względem podań na posiadanie zajmują 7 miejsce. W jeden akcji notują średnio 3.31 podań, więc problemem jest jakość tych podań. Często są to po prostu puste
akcje, gdzie zawodnicy grają w piłka
parzy. Są posiadania w Toronto, przy których zastanawiasz się po co jest
jakikolwiek ruch piłki – często to po prostu do niczego prowadzi. Albo inaczej,
prowadzi do strat/ trudnych pozycji rzutowych. To jeden z przykładów, gdzie kolejne
podania nie posuwały akcji niemal w ogóle do przodu.
Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest niewielki ruch
zawodników nieuczestniczących bezpośrednio w akcji. Raptors brakuje trochę
graczy, którzy mogą generować zagrożenie samym swoim ruchem, widzę potrzebę na
spot-up shootera. Najbliżej do tego chyba jest wnoszący dużo energii z ławki
Terrence Ross lub grający głównie na piłce Kyle Lowry. Poniższa akcja obrazuje
mniej więcej marazm, jaki często wkrada się w szeregi Toronto.
Kyle Lowry próbuje zagrać pick and rolla z Bismackiem
Biyombo, który dwa razy stawia zasłonę w powietrze (to jest rzecz u centrów
Raptors), ale obrona Knicks odcina drogę rozgrywającemu Toronto. Ten wycofuje
akcję do swojego centra i Biyombo oddaje rzut z mid-range. Niby nie można się
specjalnie przyczepić, ale jeżeli przyjrzysz się dokładniej co robią trzej
zawodnicy poza akcją, zobaczysz że w zasadzie drepczą. Niby coś tam się
poruszają, ale Twitter na Androidzie ładuje się szybciej niż oni startują do
piłki. Chodzi o to, że obrona przeciwnika może się ustawić, tutaj nie ma
elementu zaskoczenia, ta akcja jest zbyt statyczna.
To może być w playoffach problem, bo zaledwie 40% rzutów Raptors jest niekontestowanych i tylko Milwaukee Bucks są pod tym względem gorsi. To jest też o tyle niepokojące, że Toronto w tym aspekcie od 2 sezonów
stoi w miejscu (13/14 – 40.9%, 14/15 – 39.9%). Po części przyczyną takiego
stanu rzeczy jest to o czym pisałem wcześniej – statyczność/ brak zaskoczenia/
nieefektywne podania – ale wynika to też z tego kim są Raptors – drużyną opierającą
swój atak w dużej mierze na izolacjach i grze 1v1.
To są trudne rzuty, które najlepsi zawodnicy trafiają, bo... są jednymi z najlepszych. To jest też o tyle skomplikowane, że DeMar DeRozan – zawodnik czerpiący
najwięcej korzyści z pojedynków 1v1 – jest skomplikowany. Nie jest elitarnym
strzelcem z dystansu, wprawdzie nie zabija już spacingu, ale lubi rzuty z
mid-range, na papierze najmniej efektywne ze wszystkich. Lubi też te długie
dwójki i teoretycznie w erze spacingu nie jest do końca idealnym rzucającym
obrońcą do budowania zespołu. Ale rzecz w tym, że DeRozan stał się w tych
wszystkich pozostałych elementach swojego rzemiosła na tyle skuteczny, że póki
co nie ma to znaczenia.
DeRozan potrafi mnóstwo rzeczy w ofensywie, które sprawiają,
że atak Toronto zajmuje 6 miejsce w lidze i może oprzeć swoją grę po części na
izolacjach. A ten jest świetny w tym sezonie. Operuje w post, mid-range, dostaje się na linię, wymusza wolne –
all-star Raptors może karcić obrony rywali na szereg sposobów.
77% akcji DeMara to jump shoty, z których trafia 38%. Liczba
rzutów z mid-range w porównaniu z zeszłym sezonem nieco się zmniejszyła – z 48 do
40%. To dobry znak. Rzuca dzięki temu więcej trójek, na 32% - szału nie ma, ale nie
możesz go już zostawiać niekrytego.
Chlebem powszednim DeRozana są rzuty wolne - tutaj wychodzi jego chyba największa zaleta. W tym
aspekcie tylko Boogie Cousins i James Harden wymuszają ich więcej. Gracz
zespołu z Kanady ma łatwość w dostawaniu się do kosza, co prowadzi do
osobistych, akcji 2+1, zwykłych punktów czy asyst do niekrytego kolegi. Trafia też nad wyraz dużo takich cyrkowych rzutów, w pewnym sensie robi pod koszem to co James Harden w zeszłym sezonie - był jednoosobowym czołgiem w wymuszaniu fauli na rywalach.
Warto jeszcze wspomnieć o pick and rollach, które DeRozan
gra na piłce. W takich akcjach zdobywa najlepsze po Currym 0.98 punktu na posiadanie (dla zawodników, którzy zagrali więcej niż 200 takich akcji). Ku temu wykorzystuje głównie swoją szybkość, dzięki której może dostać się do kosza - ale co ważne jest także coraz
lepszym podającym w takich sytuacjach. Im więcej DeRozan i Lowry będą
generować podwojeń na sobie, tym lepiej dla Toronto, bo wtedy zawsze ktoś będzie wolny (duh).
Dużo wymienionych sytuacji to akcje 1v1. Lowry, Joseph,
Carroll, Jonas – wszyscy także potrafią wykreować sobie pozycje rzutową. W ogromnym stopniu Raptors polegają na indywidualnym
talencie w ataku i mając na uwadze jak kończyły się losy drużyny z Kanady w
poprzednich playoffach to może – może – być problem. W zeszłym sezonie Raptors
też mieli jeden z czołowych ataków (ale grali bez obrony) w NBA i opierał się
na podobnych schematach co teraz – daj piłkę najlepszym. Jest trochę nowych
rzeczy, ale nadal zdobywają punkty dzięki talentowi poszczególnych zawodników.
I pytanie czy w playoffach opieranie się na grze 1v1 i dostawaniu się na linię
rzutów wolnych to nie będzie znowu za mało. Lepsze obrony spróbują zamknąć
paint i wypchnąć Raptors na linię za 3, tym samym odcinając drogę DeRozanowi.
Być może, te wątpliwości są niepotrzebne, jestem po prostu nad wyraz wyczulony po wcześniejszych niepowodzeniach tej ekipy – może Lowry i
przede wszystkim DeRozan to zawodnicy na tyle lepsi, by zrobić z całą Kanadą run
po finały konferencji. A może to obroną i uniwersalnością będą wygrywać mecze? Jestem niezmiernie ciekaw, czy będą w stanie wskoczyć na ten wyższy poziom - tego zabrakło w poprzednich latach. Bo póki co wygrywają w dużym stopniu, mimo niedociągnięć w ataku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz