czwartek, 14 kwietnia 2016

Boss Drugiego Planu

W poprzednim off-season Ed Davis podpisał trzyletni kontrakt z Portland Trail Blazers na 20 mln $. Tym samym po latach poszukiwań odnalazł zawodową stabilizację. Ktoś w końcu dostrzegł, że 27-latek potrafi grać w koszykówkę. Pod okiem Terry’ego Stottsa, Ed Davis stał się najlepszym podkoszowym Portland i jednym z czołowych rezerwowych obecnego sezonu.

W nieco ponad 20 min z ławki Davis notuje 6.5 punktu, trafiając aż 61.1% swoich rzutów. Średnio zdobywa solidne 7.4 zbiórek, 0.9 bloku, 1.1 asysty i 0.7 przechwytu. Prezentuje też na tyle dobrą obronę, że Portland śmiało kończy nim mecze.

Zasadniczo, można powiedzieć, że wysoki Blazers to typowy center bez rzutu. Niemal wszystkie punkty zdobywa bezpośrednio pod koszem, o czym najdobitniej świadczy poniższa grafika: 


Ed Davis jest niewielkim zagrożeniem na bloku i zerowym na półdystansie. Musiał więc znaleźć sposób, by pozostawać przydatnym po atakowanej stronie parkietu. To jeden z małych sukcesów sztabu trenerskiego Blazers, że udało im się wykorzystać talent Davisa niemal do maksimum.

Dla Ciebie Boss Davis
Główną bronią zawodnika o wymownym przydomku „Boss Davis” stały się pick and rolle. Zdobywa w nich solidne 1.07 punktu na posiadanie – więcej niż np. Anthony Davis, Brook Lopez czy Paul Millsap. Stawianie zasłon u podkoszowego Portland stało się mocną stroną, ale oferuje coś więcej.

W sytuacjach, gdy obrona rywala podwaja zawodników na piłce, przede wszystkim Damiana Lillarda i C.J.’a McColluma, Davis jest telefonem do przyjaciela. Mimo braku mocnego dryblingu – większość akcji ogranicza do maksymalnie jednego kozła – stał się wartościową opcją przy odcięciach ball-handlerów. Gdy przeciwnik decyduje się na podwojenie, ktoś zawsze pozostaje wolny. Tworzą się przewagi. Stąd rolą drużyny atakującej jest jak najlepsze wykorzystanie tego co oferuje przeciwnik, mimo napotykanych trudności.

Blazers po prostu muszą mieć odpowiedź, gdy rywal chce wyłączyć ich dwie najgroźniejsze opcje. Więc gdy Lillard i C.J. nie mają możliwości oddania rzutu, rola pobocznych zawodników wzrasta. Wtedy na nich spada odpowiedzialność za powodzenie posiadania. To jedna z takich akcji, w których obrona rywala zakłada pułapkę na C.J.’u, po czym ten odgrywa piłkę do Davisa. Wysoki Portland zaskakująco ładnym hakiem przetwarza podanie na punkty. 
W podobnych sytuacjach dobrze widać jedną rzecz. Jeżeli drużynie atakującej uda się wyjść z podwojenia, tworzy się mis-match na korzyść w tym wypadku Portland. Center Blazers nie jest już kryty przez swojego odpowiednika – Karla Anthony’ego Townsa – tylko przez  słabszego obrońcę, Nianię Bjelicę.

Czasem nie ma się możliwości skończenia akcji pod koszem, przez co najlepiej poszukać podania. Od 27-latka nie wymaga się uczestniczenia w samym ataku pozycyjnym, głównie dlatego bo nie potrafi sobie wykreować rzutu. Stąd otrzymuje piłkę przeważnie tuż pod koszem, gdy nikt go nie kryje lub jest to absolutna konieczność. Ale umiejętność podania bywa istotna. Chodzi o te najprostsze zagrania, które często przynoszą zamierzony skutek. W tych Davis jest niezły.
Warto podkreślić w tej akcji przytomność umysłu Davisa. Dobrym podaniem odnalazł lepiej ustawionego kolegę, co doprowadziło do łatwych punktów.

Nazywam się Ed Davis i jestem uzależniony od ofensywnych zbiórek
Tak mógłby wyglądać wstęp do interwencji z udziałem podkoszowego Blazers. Ten żyje na ofensywnej tablicy. Przede wszystkim jest jedną z przyczyn, dla której tylko 2 drużyny lepiej zbierają piłkę w ataku od Portland.

Gdy Boss Davis wchodzi z ławki zwiększa się aktywność na atakowanej desce – drużyna zgrania z nim 27.9% ofensywnych zbiórek, 24.4% gdy siedzi – i liczba ofensywnych zbiórek wzrasta z 11.1 na 13.3 (w przeliczeniu na 100 posiadań). Należy też dodać, że tylko 3 zawodników procentowo lepiej zbiera piłkę w ataku od Davisa – 14.2% nietrafionych rzutów graczy Portland kończy się w rękach Eda. W przeliczeniu na 36 minut, 4 graczy notuje statystycznie więcej ofensywnych zbiórek od Davisa (Ed: 4.8, pierwszy Drummond: 5.3). Jeszcze jedno: aż 28.5% punktów zdobywanych przez wysokiego Blazers to tzw. putbacki – drugi wynik w NBA. Pakuje z góry czy to po lobach, czy właśnie po zbiórkach w ataku.

A to jest często mocno niedoceniany element koszykówki. Niektóre drużyny całkowicie porzucają zostawanie na atakowanej desce na rzecz jak najszybszego powrotu do obrony. Dzięki temu chcą zapobiec kontrom i ustawić się w defensywie. Ale mając w składzie Davisa to najlepszy sposób, by zrobić z niego pożytek. Pakiet umiejętności, który oferuje to tańsza wersja Tristana Thompsona. W wyrównanej lidze, każdy szuka różnych sposobów na znalezienie przewag i Ed jest jedną z nich na korzyść Portland. Po prostu można zamienić nietrafiony rzut i niejako stracone posiadanie na rzecz nadwyżkowych punktów. Tak wygląda pewien schemat w Portland – gracz A nie trafia za 3 – nic nie szkodzi – Davis wyciąga tę akcję jeszcze na plus.

M.in. dzięki temu Blazers zdobywają średnio 14 punktów drugiej szansy – 4 wynik w NBA. Potencjalna akcja rywala jest zamieniana na punkty lub dodatkowe posiadanie. Zwróćcie uwagę na poniższym filmiku w jaki sposób Davis wywalczył sobie pozycję – ustawia się przed Marcinem Gortatem, wypychając go i odcinając mu drogę do piłki.
To są detale. Przez nie Boss Davis stał się jednym z najlepiej zbierających graczy w NBA. Znakomicie pozycjonuje się do zbiórki na parkiecie i względem przeciwnika. Ma dobry timing, można powiedzieć że po prostu to czuje.

Z pozoru to małe rzeczy, ale wszystko składa się na sukces drużyny. Każda dobra historia ma swoje wyróżniające postacie drugoplanowe. Wyobraźcie sobie kompletny serial, film, książkę i wymażcie po jednym istotnym, ale dalszym charakterze. Wyrzućcie całkowicie np. R2-D2 z Gwiezdnych Wojen i nie zastępujcie go nikim.  Historia od razu byłaby uboższa. Wszyscy coś wnoszą i tworzą całość. Podobnie jest z Edem Davisem i Portland.

Gra centra Blazers jest w cieniu najważniejszych zawodników, ale w dużej mierze też złożyła się na tak dobry bilans drużyny ze stanu Oregon. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz