czwartek, 3 listopada 2016

Plusy i Minusy (1)

Dla tych co pamiętają początki mojego bloga to cykl „plusy i minusy” jest powrotem, dla tych co nie – nowością. Jak sama nazwa wskazuje, wpisy będą oparte na tym co mi się podobało w NBA, a co nie. Teksty nie mają bezpośredniego podziału, ale przy lekturze łatwo domyślić się co było plusem, a co minusem. Wracam do tej formuły, bo jest wygodna: chciałbym napisać o wydarzeniu x, ale jest za krótkie na oddzielny wpis, a za długie na tweeta. To miejsce pasuje do tego idealnie.
Uwaga: uzbierało mi się wyjątkowo dużo obrazków.
Julius Randle bandwagon
Lakers na początku sezonu są moją ulubioną drużyną do oglądania (Sixers z JoJo spadli na drugie miejsce, Nuggets awansowali na trzecie). Czuć powiew świeżości po Byronie Scotcie. Choć młodzi zawodnicy popełniają błędy to wygrywają i przegrywają razem – ogrywają się, co na pewno jest plusem.
Najbardziej na starcie zdziwił mnie Julius Randle, który ma czoło na tyle duże, że mogłoby służyć jako pas startowy dla samolotów. Skrzydłowy Lakers przede wszystkim ma przyjemne czucie piłki i widać, że dobrze czuje się w rozegraniu. Ogólnie dużo widzi na parkiecie i potrafi odegrać piłkę w odpowiednim momencie – tutaj też wykazuje sporą uniwersalność, bo są to nie tylko podania ze szczytu, ale też w tłoku, czy transition.

Druga rzecz, która zwróciła moją uwagę to łatwość Randle’a przy atakowaniu kosza w sytuacjach 1v1. Tutaj pomaga mu płynny kozioł. Potrafi wykorzystać korzystny dla siebie match-up i przepchać się do kosza w tłoku, zachowując przy tym zaskakującą jak na wysokiego grację. Wprawdzie Randle nie jest dobrym obrońcą – w końcu to dla niego dopiero drugi sezon w NBA – ale w ataku umie już dużo i jest na czym zawiesić oko.

Innymi słowy, Randle mnie kupił i czekam na dalszy progres. Mały bonusowy plusik dla Larry’ego Nance’a za tę zasłonę.

Emmanuel Mudiay w pick and rollu
Rozgrywający Nuggets dzięki swojej szybkości ma ogromną łatwość w przedostawaniu się do obręczy. Problemem jest wykańczanie akcji pod koszem – w zeszłym sezonie trafił 41,2% swoich rzutów, w obecnym – mała próbka – 39.1%. Wykazuje jednak ogromny potencjał w tym aspekcie i nie sposób mi z niego zrezygnować. Bo, gdy mu żre, to wygląda obiecująco.
Gdy nie, jest straszny.
W pick and rollu na piłce potrafi dużo – rozegrać, trafić szwankującego jumperka, czy właśnie zaatakować obręcz. Te momenty wykazał w meczu z Blazers, gdy pomyślałem to jest to. Tak ma to wyglądać. W 3 kwarcie tego spotkania niszczył dwójkowymi akcjami do spółki z Kennethem Fariedem ekipę z Portland. Poniżej zawarłem wszystko o czym wspomniałem, żeby pokazać tę wszechstronność Mudiaya: atak na kosz, za chwilę rzut z mid-range i przytomne odegranie do Kennetha Farieda.

Gdyby tylko potrafił utrzymać ten poziom, Nuggets – przy kilku mniejszych zmiennych – mogliby śmiało walczyć o play-offy. Naprawdę niewiele zabrakło, by drużyna z Denver wygrała swoje pierwsze 3 mecze.
Obrona Joela Embiida
To ile umie Embiid po niecałych trzech latach rozłąki z koszykówką – wow. Wspomnę o jego defensywie. Sixers z Kameruńczykiem na parkiecie tracą 94,8 punkty na 100 posiadań. Bez? 110,1. Co mi się rzuciło w oczy to czytanie gry przez Embiida.
Poniższy manewr podwojenia rozgrywającego przeciwnika wykonywał także w pre-season. Tutaj zamknął drogę Elfridowi Paytonowi i do spółki z Sergio Rodriguezem odebrał piłkę zawodnikowi Magic.
Druga rzecz – to jak miękko Embiid porusza się na nogach. The Process został przy obronie pick and rolla – wiedział, że Dennis Schroeder nie ma wielkiego zagrożenia rzutowego – i zaczekał na ruch przeciwnika. Gdy Embiid wyszedł z sytuacją 1v1 przeciwko rozgrywającemu Hawks, na tyle szybko się przemieszczał, że ten nie miał jak oddać rzutu.
Jeszcze jedno – Embiid jest wielki. W 3 pierwszych meczach zawodnicy próbujący kończyć na nim akcję tuż przy koszu trafiali 27,3%. Średnia wynosi 55,1%. Po prostu nie bardzo jest jak przerzucić wielkoluda – Millsap na załączonym obrazku próbuje świecą o tablicę zdobyć punkty, ale to się nie udaje. Takich akcji było zdecydowanie więcej, gdzie sam fakt, że jesteś decyduje o przestrzeleniu rzutu przez przeciwnika.
Nikogo nie obchodzi Jeff Teague
Nowy rozgrywający Pacers zaczął ten sezon katastrofalnie. Pomijając, że nie wiem jak można było oddać George’a Hilla za Jeffa Teague’a – będę podkreślał na każdym kroku jak niedoceniany jest Hill – to były gracz Hawks po prostu nie może się wstrzelić. W 4 meczach trafił 12,5% swoich rzutów i 6.7% trójek. Jest 1/15 z dystansu, cóż zdarza się. Tylko niepokojące może być, że pozycje, które ma z reguły czyste. Np.
Albo:
Next one:
Nie będzie odkrywcze jeżeli powiem, że Teague po prostu musi takie sytuacje wykorzystywać. Bez tego Pacers nie staną się taką drużyną jaką oczekują, a Teague dalej nie będzie respektowany na dystansie.
Bucks – tłok pod koszem, a rzut za 3
Śmiesznie wygląda Giannis składający się do rzutu za 3. W meczu z Pelicans był 1 na 6 z dystansu, ale ten jeden rzut, który wpadł okazał się daggerem i zamknął spotkanie dla Bucks. Pelicans przyjęli słuszną taktykę, by odpuszczać koło linii za 3 Greka oraz Jabariego Parkera. Tutaj Greek Freak jest skutecznie prowokowany do rzutu, ale warto zwrócić uwagę jak daleko jest obrońca od Giannisa.
A tutaj Jabari (trafił):
Ta drużyna byłaby lepsza o jakieś 5-10 zwycięstw w sezonie, gdyby któryś z młodych skrzydłowych Bucks zaczął trafiać za 3. Na powyższych obrazkach defensor znacznie się wycofuje, a to neguje miejsce pod koszem do wszelkiego rodzaju ścięć. Nawet niekoniecznie dobra obrona wie o tym i zrobi wszystko, by szczególnie Giannis oddał jump-shot, aniżeli przedostał się do obręczy. Kwestia też na ile Grek będzie w stanie znaleźć strzelców w rogach parkietu.
To sytuacja, gdy obrońca – Buddy Hield – jedynie wycofywał się w stronę kosza, byle tylko zmusić Giannisa do rzutu, a nie lay-upu. Udało się, Greek Freak oddał trudny jumper po obrocie.
Ale. Coś co Bucks i Giannis mogą robić, gdy rywal zadekuje paint to rozrzucenie piłki na dystans. Bo nawet jeżeli drużyna z Milwaukee jest osłabiona przez brak Khrisa Middletona, to wciąż ma kilku niezłych snajperów za 3. Jest Delly, Mirza, czy Malcolm Brogdon, który wprawdzie nie może się wstrzelić z dystansu, ale pokazał się z na tyle dobrej strony, że wolę jego niż Rashada Vaughna.
Wracając do clue, w poniższej akcji na Giannisie skupionych jest pięciu – aż napisałem słownie – obrońców. Aż się prosi, by podać do wołającego o piłkę Delly’ego, co Grek dokładnie robi. Australijczyk trafia za 3 i wykorzystuje, że rywal zrobił wszystko byle tylko Giannis nie dostał się do obręczy.
WTF defensywa Warriors
Dwie podobne sytuację, jak obrona Warriors olała na dystansie strzelca, który w zeszłym sezonie trafiał 42% rzutów za 3. Byłem trochę w szoku jak to widziałem, nawet mając na uwadze, że GSW sobie bimba i fragmentami przechodzi obok meczów.
Zaczyna się od pick and rolla Suns. Dudley stawia zasłonę dla rozgrywającego i Warriors decydują się na podwojenie ball-handlera.
Dudley ucieka na linię za trzy, a Tyson Chandler, który nie nadążył za kontrą, w końcu dotarł na połowę Warriors i postawił kluczową zasłonę na Durancie. Bledsoe dalej kozłuje piłkę i w teorii ma na sobie dwóch obrońców. Biegnie w stronę linii rzutów wolnych. Zaza patrzy w grzybie.  
I to jest najbardziej szokująca część tej akcji. Bledsoe zaatakował przestrzeń między pomalowanym, a linią za 3 i zdecydował się na odegranie do Dudleya, który… jest sam. Jesteś sam to nie przyjdzie pies z kulawą nogą – to o Anthonym Davisie rapował kiedyś Małolat. Ma czystą pozycję i przetwarza ją na trójkę.
Druga sytuacja jest bliźniaczo podobna, różni się drobnymi szczegółami. Tym razem rozgrywający Suns – tutaj Brandon Knight – gra dwójkową akcję z Tysonem Chandlerem. Ball-handler znowu zostaje podwojony w pick and rollu, co naturalne zważywszy na zagrożenie jakie oferuje center Suns swoim rzutem. Kevin Durant odpowiada za Jareda Dudleya.
Tutaj jest kluczowe zagranie ze strony drużyny z Phoenix. Po tym jak Brandon Knight zaatakował pomalowane, Tyson Chandler postawił bardzo mądrą zasłonę bez piłki na KD. Inna sprawa, że Durant był za daleko od krytego zawodnika i nie do końca wiadomo po co decydował się na podążanie za piłką – Knight i tak nie miał jak podać rollującego Tysona.
Reszta jest znana. Knight podaje do wolnego Dudleya, który splaszuje trójkę jakby był złotym chłopcem. Warto pochwalić, że Suns potrafili wykorzystać takie prezenty Warriors.
Dziękuję za przeczytanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz