wtorek, 18 października 2016

Przewodnik Kibica 16/17: Minnesota Timberwolves

Dwanaście lat spędził Syriusz Black w Azkabanie. Dokładnie tyle czasu minęło odkąd ostatni raz do Minnesoty zawitały play-offy. Ale na północy NBA przyszłość dawno nie rysowała się w tak jasnych barwach. Najbardziej wyróżniający się talent w koszykówce, młody trzon, do tego respektowany i sprawdzony trener. Wydaje się, że Wolves to projekt, który musi wypalić. Może jeszcze nie w tym sezonie, ale liga powinna zacząć się bać. Szczeniaczki nadchodzą.
Trener: TomThibodeau (bilans: 255-139)
Wow. W to lato udało się sprowadzić do Minnesoty Toma Thibodeau i po rozgrywkach spędzonych z Samem Mitchellem trudno nie być tym faktem podekscytowanym. Archaiczny trener z zamiłowaniem do długich dwójek został zastąpiony defensywnym guru. Nie jestem w stanie stwierdzić ile zwycięstw jest w stanie zapewnić dobry trener, ale tutaj nadwyżka przypomina krater. Nie chodzi też tylko o same wygrane, a sposób, podejście, mentalność, play-book: to wszystko da o sobie znać i ta różnica będzie widoczna już w pierwszym sezonie Thibsa.
Wilki w zeszłym sezonie były czwartą najgorszą obroną, a jak dobrze wiemy były coach Bulls przyzwoitą defensywę ustawia we śnie. Aczkolwiek trudno wierzyć, że Wolves staną się nagle dobrym zespołem w obronie. Liczy się jednak, że zostaną wprowadzone zmiany, które mogą doprowadzić do sytuacji, w której Minnesota będzie znakomitym zespołem w defensywie. Nie teraz, nie już, ale za rok czy dwa, kiedy drużyna zacznie walczyć o najwyższe cele.
Rotacja:
PG: Ricky Rubio, Kris Dunn, Tyus Jones, John Lucas
SG: Zach LaVine, Shabazz Muhammad, Kris Dunn
SF: Andrew Wiggins, Shabazz Muhammad, Brandon Rush, Rasual Butler
PF: Gorgui Dieng, Nemanja Bjelica, Brandon Rush, Adreian Payne
C: Karl-Anthony Towns, Cole Aldrich, Jordan Hill
Pierwsza Piątka:
Podstawowy line-up Wolves spędził w poprzednim sezonie na parkiecie średnio 14,1 minuty w 49 meczach. Był w tym czasie w plus/minus tylko +0,6. Na 100 posiadań ta piątka zdobywała niezłe 113,5 punktu, tracąc już bardzo złe 109,6. Takie są realia grania w tym samym czasie trzema dwudziestolatkami. Bazując na progresie młodych zawodników i nowym trenerze, w nadchodzących rozgrywkach powinno być znacznie lepiej. Nie jest to może perfekcyjnie uzupełniająca się piątka, ale tak czy siak ma szansę stania się jedną z najlepszych w NBA, głównie ze względu na talent poszczególnych graczy.
Wszystko obraca się wokół Townsa.
W swoim debiutanckim sezonie młody center zaskoczył wszystkich tym, że w zasadzie na parkiecie potrafi zrobić dosłownie wszystko. Notował nieco ponad 18 punktu, 10.5 zbiórki, 2 asysty i 1.7 bloku na mecz, trafiając 54.2% z gry i 34.1% za 3. Jeżeli będzie w stanie powtórzyć te cyferki lub nawet je nieco podrasować to naprawdę nie ma przeciwwskazań, by Towns w swoim drugim sezonie znalazł się w meczu gwiazd. W defensywie jest w stanie bronić kilku pozycji i choć w tym aspekcie mogło być nieco lepiej, tak pod Tomem Thibodeau można się spodziewać, że KAT zrobi skok. Wolves mając w składzie Townsa, Dienga i Garnetta, pozwalali rywalom na trafianie aż 63.6% rzutów tuż pod koszem i tylko 3 drużyny były pod tym względem gorsze. Gdy przeciwnicy byli pilnowali przez Townsa pod obręczą trafiali 49.6% swoich rzutów, natomiast gdy przez Dienga 52.3%. Żaden z tych wyników nie powala i jeżeli ten duet ma poprawnie funkcjonować to należy oczekiwać poprawy. Tutaj też pojawia się pytanie, czy Dieng to na pewno idealny partner na przyszłość dla Townsa. Senegalczyk specjalizuje się w elbow-jumperach z półdystansu. Czasem pojawia się wrażenie, że aż za bardzo forsuje te rzuty na siebie. Odzwyczaił się od rozciągania gry do linii za 3 i nie jest jakimś specjalnym defensorem. Miał jednak na tyle dobry sezon, że warto wierzyć w powodzenie tego duetu. Ponadto Zach Lowe napisał, że Thibs lubi Dienga. Chociaż wydaje mi się, że KAT lepiej funkcjonowałby w parze z typowym rim-runnerem (stawianie zasłon i rim-protection) lub z 3&D skrzydłowym grającym na 4.
O ile Karl A. Towns to pewniak i talent zmieniający oblicze organizacji, tak nie do końca wiadomo jakie perspektywy czekają Andrew Wigginsa. Czy jego przyszłość to all-star, czy bardziej druga/ trzecia opcja w dobrym zespole? Czy może zawodnik od nabijania pustych statystyk bez większego wpływu na mecz? Wiggins na pewno potrafi zdobywać punkty – był liderem Wolves z 20.7 na mecz – i dostawać się na linię, ale w jego grze czegoś brakuje. Notował średnio tylko 3.6 zbiórki i 2 asysty. Ma być obrońcą, tylko jak na razie zawodzi w defensywie. Nie jest respektowanym strzelcem za 3 (30%) i za bardzo opiera się na grze z półdystansu – aż 5.5 próby na mecz, trafiając meh/wtf 34.1%. I dużo zależy tak naprawdę od tego, czy – standardowo – poprawi obronę (Thibs) i czy naprawi swój szwankujący rzut. U byłego trenera Bulls powinien stać się kimś w rodzaju „łącznika” minut między podstawowymi, a rezerwowymi ustawieniami. Podobną funkcję pełnił Jimmy Butler w Chicago i dla Wolves świetnie by było, gdyby Maple Jordan odnalazł się w podobnej roli.
Warto jeszcze wspomnieć o back-courcie:
Zach LaVine to najpewniejsza opcja rzutowa za 3 (39%). Przede wszystkim potrafi błyskawicznie zgubić obrońcę i trafić rzut praktycznie z niczego. Jeżeli byłby w stanie ogarnąć obronę do poziomu przeciętności (jest tak źle), a w ataku dalej będzie cały czas robił postępy to – kto wie – ma szansę, by stać się lepszym zawodnikiem niż Andrew Wiggins.
Piątkę uzupełni Ricky Rubio, który był jedynym poza Kevinem Garnettem plusowym zawodnikiem Wolves. Bez niego Wilczki praktycznie nie funkcjonowały. To wszystko mimo tego, że nadal nie umie – i boi się – rzucać. Z gry trafiał 37.4%, za trzy 32.6%, a pod koszem takie sobie 50.8%. Gdyby tak naprawdę miał respektowany rzut to ze swoją defensywą i wizją gry mógłby być czołowym graczem na swojej pozycji. Chociaż takie dywagacje można przypisać wielu w lidze. Nadal jednak pozostaje bardzo przydatnym zawodnikiem i czarodziejem podań, który sprawia, że wszyscy wokół niego są lepsi.
Ważną kwestią jest też na ile poszczególni zawodnicy – Wiggins, LaVine, Rubio – poprawią się w pick and rollu na piłce. Wiggins zdobywał tutaj najlepsze 0.85 punktu na posiadanie, natomiast dwaj kolejni gracze kiepskie 0.72 i 0.69ppp. W zasadzie każdy z tych zawodników  oferuje zupełnie inne zagrożenie w tej samej akcji. Kanadyjczyk preferuje pompkę, naskok i ścięcie do kosza, LaVine błyskawiczne uwolnienie się do rzutu, natomiast Hiszpan znalezienie najkorzystniejszej opcji dla kolegi z zespołu. W tego typu akcjach z Rubio największy problem tworzy się, gdy ten nie ma komu podać, a rywal odetnie mu drogę do kosza i zmusi do rzutu. Wtedy it’s over, bo z paint rozgrywający trafiał 26.7%, a mid-range 35.4% i to nie są rzuty, które Rubio chce oddawać. Dla niego najlepiej by było, gdyby w ogóle nie musiał rzucać.
Rezerwy:
Sama ławka nie jest zła, ale brakuje nieco głębi, szczególnie na pozycjach 2-3. Line-up Dunn-Muhammad-Rush-Bjelica-Aldrichbędzie działał jako rezerwowy i, zależnie od sytuacji, każdy z tych zawodników zapewni solidne 15-25 minut z ławki. Bazz powinien być energy-guyem z zachwianą trójką (29%), Rush może otworzyć ustawienie na czterech skrzydłowych i Townsa, a Bjelica jeżeli odnajdzie gdzieś swoją pewność siebie zapewni Wolves spacing. Przy tak małej liczbie strzelców w drużynie większe minuty dla Serba mogą okazać się koniecznością.
Ale.
Najciekawszym rezerwowym jest wybrany z nr 5 w drafcie Kris Dunn. Młody combo-guard to gracz nieco podobny do Ricky’ego Rubio, ale jednocześnie zupełnie inny. Wyróżnia się przede wszystkim wzrostem, zasięgiem ramion i defensywą. Może bronić zarówno 1v1, jak i po zasłonach. Atletyczny, z dobrym pierwszym krokiem i przedarciem do kosza. Na uczelni w Providence w sezonie 15/16 co mecz zapewniał 16.4pts, 5.3reb, 6.2ast, 2.5stl i aż 3.5 straty. Trafiał 47.7% z gry, dobre 58.1% pod koszem i 37% za 3. Kłopotem jest nieco jump-shot. Ten powinien być jakąś nadwyżką nad tym Rubio, ale różnica nie będzie wielka. Podczas czteroletniego pobytu w NCAA trafił 140 z 396 jumperów (35.3%) i 66/198 (33.3%) na ostatnim roku. Plus niecałe 70% z linii wolnych. Nie powala, ale w NBA wbrew pozorom będzie przywiązywana mniejsza uwaga wobec młodego rozgrywającego niż w lidze akademickiej, przez co może być łatwiej o zdobywanie punktów. Kwestia znalezienia odpowiednich miejsc na parkiecie, w których rookie poczuje się najlepiej.
Wydaje się, że Dunn nie jest jeszcze NBA-ready PG (swoją drogą jest najstarszy z grona KAT/Wiggins/LaVine). Mimo to postawienie na niego przez Thibsa może oznaczać, że to Dunn, a nie Rubio ma być rozgrywającym przyszłości Wolves. I jeżeli sezon potoczy się nie tak jak powinien dla Wilczków – do trade-deadline wypadną z walki o play-offy – to Thibs może szukać nowego klubu dla Hiszpana, a byłego gracza Providence przesunąć do pierwszej piątki.
Póki co jednak Wolves mają komfortową sytuację. W przypadku, gdy Dunn okaże się za dobry na grę z ławki, Wilczki będą mogły wytransferować gdzieś Rubio. A jeśli czas aklimatyzacji dla debiutanta wyjdzie dłuższy niż przewiduje Thibs, to zawsze w składzie jest klasowy rozgrywający na dobrym kontrakcie, od którego młodziak ma możliwość nauki. Win-win, zakładając w tym wszystkim, że Hiszpan nie odczuwa tej sytuacji jako liberum veto w swoją stronę.
Ryzyko:
Nie wiem na ile to można wpisać w powyższą kategorię: mam wrażenie, że oczekiwania wobec T-Wolves nieco wyprzedziły realia. Nowy trener, potencjalnie już w tym sezonie zawodnik w top-10/15/20 NBA, fajny trzon… Tylko to wciąż bardzo młoda drużyna, a takie zespoły niespecjalnie wygrywają. Na pewno można – pokazali to Blazers w zeszłym sezonie – i Minnesota włączy się do walki o play-offy, ale ten sezon dla wielu może odbić się czkawką, gdy okaże się, że Wilki są po prostu za krótkie do bezpośredniego awansu do najlepszej ósemki zachodu. W tym wszystkim pojawia się też szwankujący spacing i obrona, i pytanie na ile Thibs będzie w stanie poprawić oba te elementy na już. Traktowałbym ten sezon jako przejściowy, gdzie ogólna poprawa będzie widoczna gołym okiem, a główna uwaga skupi się na rozwoju poszczególnych graczy. Dlatego typuję, że Wolves skończą między 35, a 39 zwycięstwami, chociaż bardzo bym chciał, by play-offy już zawitały do Minnesoty. Na pewno z każdym miesiącem drużyna będzie niezaprzeczalnie lepsza. Dużo zależy od tego na ile statystyki poszczególnych graczy zaczną przekładać się na REALNE zwycięstwa.
Mocne Strony:
Najbardziej perspektywiczna drużyna w NBA, prawda? Hipotetycznie wydaje się, że w najbliższym czasie tylko Sixers mogliby powalczyć o to miano, gdyby udałoby im się w bardzo mocnym przyszłorocznym drafcie zgarnąć swój wysoki pick i wybór Lakers (chroniony w top 3).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz