Milwaukee Bucks po sezonie 14/15, w którym awansowali do play-offów mieli już nie spoglądać się za siebie. W przeciągu roku zrobili skok od najgorszej drużyny NBA na 15 zwycięstw do 5 miejsca na wschodzie i 41 wygranych. Wszyscy zachwycali się drugą najlepszą obroną w NBA, zasięgiem poszczególnych zawodników i przede wszystkim potencjałem: 20-letni Giannis Antetokounmpo pokazywał zalążki na gwiazdę, Khris Middleton udowadniał, że może być kimś więcej niż tylko solidnym starterem, a przecież w kolejnym sezonie miał wrócić jeszcze Jabari Parker, który przez kontuzje przedwcześnie skończył rozgrywki.
Ale często niedocenianym aspektem sukcesu zespołu była długość składu. Zaza Pachulia, Jared Dudley, nawet Ersan Illyasova, czy OJ Mayo dawali solidne minuty i uczyli żółtodziobów codzienności NBA. Latem 2015 pozbyto się pierwszych trzech graczy, by zrobić miejsce w salary-cup dla miśka w post Grega Monroe. I wydaje mi się, że tutaj popełniono błąd, którym było nie tyle podpisanie byłego zawodnika Pistons – to też – ale przede wszystkim wytworzyło się błędne przekonanie, że trzon weteranów jest łatwiej zastępowalny niż w rzeczywistości. Nie był. Bo sukces w sezonie 14/15 był w dużej mierze zasługą całego zespołu, a nie poszczególnych jednostek. Zamieniono trzech produktywnych zawodników jednym, który ze względu na szwankującą obronę i mizerny spacing zespołu nie pasował do podstawowych zawodników. To było trochę tak jak w filmie „Bierz forsę i w nogi”, w którym żona głównego bohatera mówi mu, że będą mieli dziecko i to jest jej prezent dla niego z okazji świąt, na co ten odpowiada, że chciał tylko krawat.
Nagle okazało się także, że najstarszym graczem pierwszej piątki Bucks jest 25-letni Greg Monroe. Choć talent poszczególnych zawodników nadal był momentami fun-to-watch, tak całość nie potrafiła się do końca dotrzeć i koniec końców Bucks rozczarowali na 33 zwycięstwa w sezonie 15/16. Brakowało postępów rzutowych Giannisa, Parkera i MCW i nagle okazało się, że jedynym godnym zaufania strzelcem za 3 jest Khris Middleton. Oczekiwania się nieco ostudziły, hype opadł i zaczęły pojawiać się pytania: czy Jabari Parker i Greak-Freak mogą ze sobą grać? Jaki jest sufit zespołu? Czy Jason Kidd nie ma przypadkiem za dużej wolności przy budowaniu składu (on stał za ściągnięciem Monroe i optował za dodaniem w drafcie 2015 – ten sam agent – Rashada Vaughna gdy zarząd wyraźnie naciskał na Bobby’ego Portisa, który ostatecznie trafił do Chicago)?
Sezon 16/17 miał pomóc wyjaśnić realną siłę Milwaukee Bucks i przywrócić przyjemność z oglądania w akcji młodych Koziołków, gdy nagle okazało się, że najlepszy zawodnik drużyny z Wisconsin poprzedniego sezonu – Khris Middleton – wypadł do marca. Szanse na play-offy znacznie zmalały i na barki Giannisa i Parkera spadła jeszcze większa odpowiedzialność. Czy podołają?
Rotacja:
PG: Matthew Dellavedova, Michael Carter-Williams, Orlando Johnson
SG: Khris Middleton (kontuzja), Malcolm Brogdon, Rashad Vaughn, Jason Terry, Jabari Brown
SF: Giannis Antetokounmpo, Michael Beasley, Steve Novak, JJ O’Brien
PF: Jabari Parker, Mirza Teletovic, Thon Maker
C: Miles Plumlee, Greg Monroe, John Henson
Pierwsza Piątka: Zacznijmy od najważniejszych kwestii. Giannis Antetokounmpo i Jabari Parker to niezaprzeczalnie siła Bucks. Obaj mieli bardzo obiecujące końcówki sezonu, zaraz po ASG. W tym okresie Grek, grając już jako podstawowy rozgrywający zespołu, notował średnio w 28 meczach: 19 punktów, 8.6 zbiórki, 7.2 asysty, 1.4 przechwytu i 1.9 bloku. Zdarzało się, że kryty bezpośrednio przez niższych point-guarów terroryzował przeciwników swoim zasięgiem i wzrostem.
To były pojedyncze fragmenty, bo atak z Giannisem na 1 stał. Dlatego na początku sezonu wydaje się, że Grek będzie prowadził grę z pozycji niskiego skrzydłowego. O ile Giannis może karcić przeciwnika w transition, semi-transition i dostając się pod kosz, tak problemem jest jego rzut i zasięg rzutowy. Momentami ten wygląda przyzwoicie i płynnie, ale dopóki jego forma rzutowa się nie ustabilizuje, rywale nadal będą mu przechodzili pod zasłonami i prowokowali do rzutów z dalszych odległości.
W pick-and-rollu na piłce zdobywał so-so 0.81 punktu na posiadanie, ale spodziewam się, że takich akcji będzie znacznie więcej, szczególnie, że Mason Plumlee jako człowiek od stawiania zasłon i rollowania do kosza to znacznie lepsza opcja niż mniej mobilny Greg Monroe. Dlatego też jeden-z-x-braci-Plumlee będzie starterem w Milwaukee, ewentualnie bardziej atletyczny i lepszy w defensywie John Henson. Jednak to z białym centrem Giannis wytworzył sobie lepszą chemię do dwójkowych akcji, co ma też odzwierciedlenie w statystykach. Plumlee pod koszem kończył solidne 61.7% i jako roller zdobywał świetne 1.44 punktu na posiadanie, przy kolejno 58.8% i 1.09 Hensona.
Przez wyczyny Giannisa, nieco umknęło to jak dobry był po meczu gwiazd Jabari Parker. W 28 meczach zaliczył średnio 19 punktów, 6.1 zbiórki, 2.2 asysty, 1.1 przechwytu na 50% z gry. W końcu można było dostrzec w nim dlaczego przed draftem 2014 był stawiany jako najbardziej NBA-ready zawodnik spośród całej klasy. I choć może nie był to jeszcze ten poziom, którego się po nim spodziewano, tak dał sygnał, że sezon niekoniecznie należy spisać na straty. Dał się poznać jako świetny slasher do kosza z niezłą grą w post (1.00ppp) i przyzwoitym rzutem z mid-range.
By Parker mógł stać się plusowym graczem i może nawet wejść na poziom All-stara musi zrobić dwie rzeczy. Po pierwsze, przydałoby się dołożyć rzut za 3. W zeszłym sezonie bał się rzucać z dystansu, trafił tylko 25.7% przy 0.5 próby na mecz. To jest o tyle zaskakujące, że w NCAA miał nieźle funkcjonującą trójkę (38/106). To także znacznie ułatwiłoby funkcjonowanie duetu Giannis-Jabari i otworzyłoby nowe możliwości na obwodzie Bucks. Po drugie, dobrze by było, gdyby Jabari stał się lepszym obrońcą. Gdy przeciwnik był pilnowany przez skrzydłowego Bucks trafiał średnio o 4.6p% więcej niż zazwyczaj. O ile Bucks w drugiej części sezonu byli mocno zależni od Parkera w ataku, tak obrona niesamowicie zyskiwała, gdy ten siedział na ławce. Nie wiem tylko, czy Parker ma do końca warunki, by stać się przynajmniej przeciętnym defensorem. Brakuje mu nieco zasięgu i wzrostu by bronić silniejszych rywali na 4, a przeciwko 3/ niskim-4 mobilności, ale liczę, że pewne rzeczy w pozycjonowaniu uda mu się poprawić. W każdym razie, jest najpewniejszą opcją punktową Bucks ze starterów i powinien przeistoczyć się w go-to-guya drużyny na przestrzeni sezonu.
Pierwszą piątkę uzupełnią podpisany w off-season z Cleveland Matthew Dellavedova – idealny zawodnik do gry z Giannisem jako off-guard, który nie potrzebuje piłki w rękach by być efektywnym, plus rozciągnie skostniały spacing drużyny i doda obronę – i… no właśnie, do końca nie wiadomo kto może zastąpić kontuzjowanego Khrisa Middletona. Możliwości jest kilka, ale żadna nie napawa szczególnym optymizmem. Bucks mają jedną z najgorszych rotacji na pozycjach 2/3 w lidze. Gdybym miał wybierać bezpośrednie zastępstwo, postawiłbym na 24-letniego debiutanta Malcolma Brogdona. Nie ma się co spodziewać po nim fajerwerków, ale nie powinien być wielkim obciążeniem w defensywie. W NCAA imponował w obronie. Ma niezły zasięg i wzrost, a co więcej mógłby rozciągnąć grę swoją trójką. W Virginii trafiał bardzo dobre 39.1% za 3. Wydaje mi się, że będzie lepszą opcją niż tragiczny w poprzednim sezonie drugoroczniak Rashad Vaughn. Ten zawodził w niemal każdym aspekcie swojej gry. W średnio 14.3 min trafiał 30.5% z gry i 29.3% za 3, dokładając do tego jedną z najgorszych w NBA obron. W Real-plus-minus tylko Archie Goodwin miał gorszy współczynnik wśród rzucających obrońców niż właśnie Vaughn. Mimo tego udało mu się przebić granicę 1000 minut w swoim pierwszym sezonie. Trudno znaleźć jakiś punkt zaczepienia, by powierzyć mu rolę startera, bo jak na typowego strzelca, jest po prostu za słabym strzelcem.
Istnieje możliwość, że Jason Kidd nie znajdzie zastępstwa dla Middletona jeden do jednego i wstawi do piątki strech-4 Mirzę Teletovica. Wtedy ustawienie wyglądałoby tak: Delly-Giannis-Jabari-Mirza-Plumlee. Odkąd Bośniak jest większym zagrożeniem za 3 niż którykolwiek z rzucających obrońców Bucks, taki wariant miałby zaskakująco dużo sensu. Zostałby zapewniony tak potrzebny spacing, a od początku grałaby sprawdzona i pewna opcja. To także pozwoliłoby przebywać jednocześnie na parkiecie dwóm zawodnikom na tę samą pozycję razem (Parker-Mirza) z powodzeniem dla drużyny. Bucks chcą grać Parkerem jak najwięcej, ale w zasadzie nie mogą sobie pozwolić na ograniczoną rolę tak dobrego strzelca jak Teletovic, przy tak ograniczonym shootingu zespołu. Nie zdziwią mnie też line-upy, gdy Milwaukee przejdzie niżej i duet Parker-Mirza zostanie przesunięty na pozycję 4-5.
Rezerwowi: Choć ławka Bucks jest nieco wąska to znajduje się na niej kilka solidnych opcji. Greg Monroe jako rezerwowy powinien grillować w post przeciwko innym rezerwowym line-upom. Indywidualnie nie miał tak złego sezonu jak wskazywałaby towarzysząca mu narracja, ale przede wszystkim potrzebował piłki, by być efektywnym, nie dodając wiele w obronie. Przez to też zabierał kolejne posiadania w ataku, które można było zagrać na Parkera, Middletona, czy Giannisa i na parkiecie przebywało zbyt wielu graczy domagających się piłki. Pierwsza piątka powinna oprzeć swoją grę na kontrach, atletyzmie i szybkości, przez co Moose nie do końca wpasowuje się w ten profil. A tak, Monroe będzie mógł funkcjonować jako instant-offense z ławki.
Najciekawszym rezerwowym jest dodany w drafcie kto-wie-ilu-letni weteran Thon Maker. Człowiek zagadka. Nie jestem pewien, czy przebije się od razu do rotacji, ale ma potencjał, by rozciągnąć grę z pozycji 4/5 i dodać jakieś rim-protection, hmpf? Do ogólnego zarysu drużyny – zasięg, długość, atletyzm – jak najbardziej pasuje, mierzy 216 cm, tylko problemem może być jego waga. 100 kg, na wysokiego, nawet teraz, to strasznie mało. Trudno też stwierdzić, ile gość bez żadnego doświadczenia, nawet na poziomie NCAA, może dać z marszu drużynie NBA. Inaczej patrzy się na niesprawdzonego 19-letniego zawodnika, a inaczej na 23-latka, który grał tylko na poziomie liceum i nagle okazuje się, że Maker jest obiema tymi postaciami. Jeżeli zaskoczy w NBA, kontrowersyjna kwestia jego wieku zejdzie nieco na bok. Jeżeli nie, to pewnie i tak o niej wszyscy zapomną.
Ławkę uzupełnią Michael – z tunelowym widzeniem na kosz – Beasley, wiecznie młody Michael Carter-Williams i podstarzały Jason Terry, który wprawdzie w obronie ledwo się rusza, tak w ataku zawsze może zapewnić jakąś 3 i będzie pozytywnym głosem w szatni.
Trener: Jason Kidd (bilans: 118-128, w Milwaukee: 74-90)
W czerwcu tego roku Jason Kidd otrzymał przedłużenie kontraktu do sezonu 2019/20 i nie jestem pewien na ile jest to dla Bucks dobra wiadomość. Z jednej strony, byłemu rozgrywającemu udało się w swoim pierwszym sezonie w Milwaukee stworzyć drugą obronę NBA – bez typowego rim-protectora, opartą na przecinaniu passing-lanes, długości i atletyzmie. Atak funkcjonował na zasadzie dobrych i mądrych zagrywek, bo próżno było wtedy szukać w składzie pewnych opcji punktowych. Talent Giannisa pod okiem Kidda także eksplodował. Z drugiej strony, Bucks stali się mocno zależni od swojego trenera. Dali mu dużą swobodę przy decyzjach personalnych co odbiło się na ściągnięciu do klubu takich graczy jak Monroe, MCW, czy Vaughn. Kidd jakby nie zdawał sobie sprawy jak bardzo taki przykładowy Moose, czy Carter-Williams nie pasuje profilem do i tak dziwnego trzonu Middleton-Giannis-Jabari. Mam wrażenie, że gdzieś w tym wszystkim coach Bucks się pogubił i zaburzył linearny rozwój drużyny. W między czasie było jeszcze kilka pomniejszych rzeczy jak brak odpowiedniego zachęcania Parkera do rzutów z dystansu, regres w obronie Middletona, nie-zawsze-takie-jak-być-powinno zaangażowanie w pracę trenerską, czy oddawanie dużej części swoich obowiązków asystentom.
Ryzyko: Rzut za 3, choć może nie będzie już aż tak dużym problemem jak sezon temu – 30 miejsce w oddanych próbach – nadal nim pozostanie. Wszystko obraca się wokół tego jak Kidd będzie rotował ustawieniami i, czy Giannis i przede wszystkim Parker dodadzą rzut trójkę do swojego arsenału. Jeżeli to są dwaj najważniejsi zawodnicy i każdy z nich ma grać po 35 minut na mecz to któryś z nich musi po prostu rozwinąć rzut z dystansu, żeby zabawa miała sens. Ścinanie do kosza jest słodkie, ale co lepsze defensywy spróbują je znacznie utrudnić, tamując paint i wypychając Milwaukee na dystans. Rywal powie: rzucaj. Trójka przynajmniej jednego z nich sprawi, że Bucks zrobią kolejny krok i staną się lepszym zespołem. Większą odpowiedzialność drużyn przeciwnych skupią na sobie też Delly i Mirza – 41% i 39% za 3 w zeszłym sezonie – co wiążę się z większą rolą niż mieli w poprzednich zespołach. Myślę, że podołają, ale zawsze pozostają wątpliwości, szczególnie, że w Milwaukee z zawodników, którzy w zeszłych rozgrywkach trafili więcej niż 30% za 3 żaden nie zagra.
Innym zmartwieniem jest tłok na pozycjach 4/5. Monroe/ Henson/ Plumlee, każdy oferuje nieco inne możliwości, ale na jednej pozycji. Pojawia się kwestia jak Kidd rozdzieli te minuty i czy w trakcie sezonu któryś z wysokich nie zostanie wymieniony. Największą wartość ma Moose, tylko przy absencji Middletona potrzebna jest osoba, która ma łatwość w zdobywaniu punktów. Stąd mimo wszystko zdecydowałbym się na przetrzymanie byłego gracza Pistons i na ewentualny trade zdecydowałbym się w okolicy trade-deadline, jeżeli Bucks do tego czasu odpadną z walki o play-offy.
Niepokojący jest również zastój Michaela Cartera-Williamsa, o którego postępach rzutowych należy raczej zapomnieć. Najprościej mówiąc, gdyby oddał pięć strzałów w 2-Paca, ten nadal by żył. Ma strasznie niepewną grę, bo choć jego wizja gry nie jest najgorsza, tak popełnia zbyt wiele strat. Ze względu na zasięg, wzrost i szybkość jest ok obrońcą. W ataku trudno przypisać mu jakąś rolę – wydawałoby się, że ze swoim wzrostem mógłby szukać punktów w post, ale tutaj zdobywał tragiczne 0.39ppp. Na pewno korzystniej odnalazłby się w drużynie z lepszymi strzelcami.
Jeszcze jedna kwestia to, czy Jason Kidd zdoła poprawić 22 obronę zeszłego sezonu. Wyglądało to źle i poleganie na takich graczach jak Beasley, Moose, czy Vaughn może niewiele zmienić. W składzie znajduje się kilku dobrych obrońców – Delly/ MCW/ Henson – ale to może być za mało by wyskoczyć z trzeciej dziesiątki.
Mocne Strony: Gra w transition/ atletyzm/ zasięg. Giannis i Jabari Parker to jedni z najlepszych zawodników coast-to-coast w lidze. W zeszłym sezonie Bucks zajęli 11 miejsce w punktach z kontry i wydaje mi się, że jest to element, w którym drzemie większy potencjał. Zasadniczo uważam, że im szybciej będą grały Kozły, tym lepszą będą drużyną. Może nie chodzi nawet o tę młodość i zamęczenie przeciwnika, ale Bucks powinni wykorzystywać jak najwięcej okazji, gdy obrona rywala nie jest jeszcze dobrze ustawiona. Wtedy młodzi gracze bez stabilnego rzutu będą mieli więcej miejsca do wszelkiego rodzaju ścięć bezpośrednio do kosza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz