czwartek, 10 września 2015

Mecz po meczu – zapowiedź sezonu Bucks 2015/16, część 1



Milwaukee Bucks z czystą kartą wchodzą w nowy sezon. W ich przypadku cienka jest granica między potencjalnym rozczarowaniem, a rewelacją. Wynika to po części z błędnej percepcji drużyny (czytaj: duża grupa spodziewa się skoku jakościowego już teraz) i nieco bardziej z ogromu niewiadomych z jakimi zmagają się Kozły.

Jak szybko Jason Kidd wkomponuje do systemu Grega Monroe’a? Kiedy wróci Jabari Parker i ile czasu zajmie mu aklimatyzacja w NBA? Czy Giannis Antetokounmpo może odgrywać poważną rolę w ataku drużyny? Jak Jason Kidd wytłumaczy ogrom posiadań rozpisanych na Michaela Bricka-Williamsa, jeżeli ten nie poprawi rzutu? Jak rozwiązać problem znikomego spacingu drużyny?

To są ważne kwestie, jednak tutaj odpowiedzi na nie znajdziecie szczątkowe. Koniec końców liczy się liczba zwycięstw. Tak więc, rozpisałem każdy mecz Bucks w nadchodzącym sezonie, żeby być bliżej poznania odpowiedzi na to najważniejsze pytanie: Jaki będzie końcowy bilans Bucks?

Podzieliłem tekst na dwie części, bo let’s face it trochę się rozpisałem. Ok, to już wszystko więc zakładam czapkę Billa Simmonsa i jedziemy. 
 

28.10. Knicks – Bucks 88-97 (1-0)

Pierwszy mecz i historia już tworzy się na naszych oczach. Ostatni raz, Bucks zaczynali sezon u siebie  31 lat temu. I wiecie kto wtedy przyjechał? Michael Jeffrey Jordan we własnej osobie. Teraz w Milwaukee rozpocznie się era – trąbka – Kristapsa Porzingisa. Łotysz sparaliżowany tą sytuacją jest 2/10 z gry w 22 minuty. Carmelo Anthony zdobywa 29 punktów, ale to okazuje się za mało i Bucks wygrywają w meczu, który nie był tak bliski jak by wskazywał wynik.

30.10. Wizards – Bucks 102-103 (2-0)

Uff. Czarodzieje rzucają poważne wyzwanie Kozłom. Wizards grają duże minuty small-ballem, ale Jason Kidd ma to odpowiedź rzucając Giannisa na 4. Otto Porter zdobywa 20 punktów, Grek odpowiada 24 i trafia decydujący rzut na 7 sekund przed końcem. John Henson kończy mecz w piątce zamiast Grega Monroe i w ostatniej akcji zalicza blok na Johnie Wallu rollującym do kosza.

1.11. Bucks – Raptors 91-88 (3-0)

Bucks wygrywają trzeci mecz z rzędu i na stronie ESPN-u można przeczytać artykuł czy Bucks są w stanie zagrozić Cavaliers – pyta Chris Broussard. DeMar DeRozan ma problemy z długimi obrońcami i jest 4/15 z gry na 14 punktów. Grevis Vasquez, bo kto inny, trafia daggera na 7 sekund przed końcem. Is that shimmy? – pytają ciekawscy kibice Raptors. DeMar DeRozan próbuje doprowadzić do remisu rzutem za 3, ale piłka nie dolatuje do kosza.

2.11. Bucks – Nets 110-90 (4-0)

Uh-oh. Nets sprawiają, że jestem smutny. Po prostu jako kibic NBA. W zasadzie nie ma tam ani jednego zawodnika, o którym można powiedzieć, że jest fun-to-watch (nie liczę jeszcze Rondae Hollisa-Jeffersona). Oglądanie Brooków Lopezów czy Joe Johnsonów przestało być takie jakieś 2 lata temu.

Bucks łatwo wygrywają mecz w Barclays Center, a Greg Monroe eksploduje na 33 punkty i 18 zbiórek. Michael Carter-Williams także zalicza dobry mecz, bo kto nie zaliczy dobrego meczu przeciwko Jarettowi Jackowi, hmm? MCW kończy z 18 punktami, 9 asystami i 4 zbiórkami.

4.11. Sixers – Bucks 85-100 (5-0)

Cztery zwycięstwa z rzędu i w następny meczu dostajesz Sixers? Życie zaczyna robić się za słodkie dla młodych Bucks.

6.11. Bucks – Knicks 89-95 (5-1)

To jest ten czas, niestety, by przypisać Bucks pierwszą porażkę. Knicks z początku nie grają aż tak źle. Melo Anthony zalicza swój kolejny dobry mecz przeciwko Bucks. Wchodzi w eff you mode, kończąc z 42 punktami i daggerem na +9 na 3 minuty do końca.

7.11.  Nets – Bucks 88-90 (6-1)

Jest brzydko. Brook Lopez przypomniał sobie, że umie grać w koszykówkę i trafia 29 punktów na Gregu Monroe. Ten rzuca ręcznikiem i Jason Kidd postanawia go ściągnąć w 3 minucie czwartej kwarty. Michael Carter-Williams drugi raz przeciwko Nets zalicza dobry performance i nie wierzę, że to napiszę trafia game-winnera. Rzeczy dzieją się za szybko.

10.11. Celtics – Bucks 102-110 (7-1)                                    

Zaczyna robić się dziwnie. Bucks lądują na pierwszym miejscu w konferencji wschodniej.
11.11. Bucks – Nuggets 88-98 (7-2)

Czysto technicznie nie ma gorszego miejsca by grać back-to-back niż Denver. Bucks po wyczerpującym meczu z Celtics lądują w korku jadąc na halę z lotniska.

Przypadek?

Emmanuel Mudiay nieźle wchodzi w sezon i zaczyna się mówić o! a nie mówiłem, że będzie dobry?

To trzeba go było wybrać, Sam.

Tak czy siak MCW nie jest odpowiedzią na młodego rozgrywającego, który jest bliski triple-double z 19 punktami, 7 asystami i 6 zbiórkami.

14.11. Cavaliers – Bucks 110-108 (7-3)

Przed meczem możemy przeczytać, że jest to przedwczesny finał konferencji wschodniej. Mecz nie zawodzi, ale Bucks po wyrównanym starciu przegrywają. Jabari Parker zalicza pierwszy mecz po kontuzji i idzie po 21 punktów, bo takie rzeczy się dzieją, gdy broni ciebie Kevin Love, amirite?

17.11. Bucks – Wizards 91-99 (7-4)

Wizards biorą rewanż na Bucks. John Wall jest nie do zatrzymania i notuje 20 punktów i 15 asyst. MCW po dobrym starcie powraca do formy z zeszłego sezonu.
19.11. Bucks – Cavaliers 91-115 (7-5)

Ugh.

21.11. Bucks – Pacers 91-93 (7-6)

Kozły przegrywają piąty mecz z rzędu. Myles Turner niszczy tablicę i Jason Kidd musi wprowadzić Johna Hensona. Monta Ellis robi to co zazwyczaj robi przeciwko Bucks, czyli ma wszystko. W ostatniej akcji Frank Vogel rozrysowuje zagrywkę na Paula George’a, ale Monta nie może się z tym pogodzić i sam decyduje kończyć się akcję głęboką trójką. Trafia i od razu zbiega do szatni.

23.11. Pistons – Bucks 90-100 (8-6)

Giannis prowadzi do przełamania Bucks i notuje swoje pierwsze triple-dobule z 17 punktami, 12 asystami i 10 zbiórkami. Po dunku na Andre Drummondzie powraca mean-face.

25.11. Kings – Bucks 106-105, OT (8-7)

Ta porażka boli, choć Kings są lepsi niż wszystkim się wydawało. Boogie notuje kolejny świetny występ i niszczy front-court Bucks, na którym zdobywa 39 punktów. Khris Middleton trafia trójkę na dogrywkę, jednak tam Kozły już przegrywają, po tym jak fucking-Rudy-Gay zdobywa decydujące punkty.

27.11. Bucks – Magic 107 – 91 (9-7)

So you wanna be a gangster?

Magic to jedna z bardziej utalentowanych drużyn NBA, ale znowu walczą z sezonem przejściowym. Giannis kończy tym razem z prawie triple-double (20-8-12), tylko dlatego, że w czwartej kwarcie wszystko było już rozstrzygnięte. Mario Hezonja rzuca dwa air-balle w garbage-timie, a na pomeczowej konferencji wyzywa Giannisa na pojedynek 1vs1.

29.11. Bucks – Hornets 92-90 (10-7)

Michael Jordan, gdy przychodził do klubu postawił sobie za cel: wprowadzić Hornets do najlepszej czwórki wschodu. I hej, znowu to się nie uda. Ta drużyna naprawdę jest zlepkiem przeciętności – za starych zawodników po swoim prime timie i młodych gości bez aż takiego talentu, minus MKG. Oh, jest jeszcze mini Monta Ellis w postaci Kemby. Mimo wszystko, Hornets powinni grać z napisem no-future na koszulkach.

30.11. Nuggets – Bucks 85-99 (11-7)

Bucks biorą rewanż na Nuggets. Jabari Parker odpoczywa. Tyler Ennis dostaje po raz pierwszy w sezonie większe minuty i zdobywa 15 punktów na 6/8 z gry. Giannis dorzuca 25, O.J. Mayo 21 i Bucks wygrywają 4 z ostatnich 5 meczów.

2.12. Bucks – Spurs 100-120 (11-8)

Bohater Detektywa, Rust Cohle, powiedział coś w stylu gdy rzeczy mają się dobrze człowiek myśli, że będzie jeszcze lepiej – i wtedy dostajesz raka. San Antonio sprowadza Bucks na ziemię.

4.12. Bucks – Pistons 95-97 (11-9)

Ersan Ilyasova jest w sezonie 31% za trzy, ale grając z Milwaukee jakimś cudem trafia 6 na 7 zza łuku, w tym buzzer-beatera. Rzeczy się dzieją na naszych oczach, bo Turek kończy mecz z 32 punktami. Andre Drummund zrobił papkę na tablicach Bucks notując aż 9 ofensywnych zbiórek.

5.12. Knicks – Bucks 91-104 (12-9)

Knicks robią Bucks przysługę i pozwalają się odkuć. Melo Anthony w tym meczu nie może zagrać, po tym jak nabawił się lekkiej kontuzji. Teraz jest to drużyna Kristapsa Porzingisa, który idzie po swoje career-high na 25 punktów. Giannis, pod kolejną nieobecność Jabariego Parkera, odpowiada 32 punktami i trash-talkiem w stronę Łotysza.

7.12. Trail Blazers – Bucks 100-109 (13-9)

Sezon przejściowy Portland. Damian Lillard oddaje 31 rzutów, z których trafia 18 na 49 punktów. To jednak nie pozwala wygrać Blazers, bo umówmy się, ci nie mają kim grać. Rashad Vaughn dostaje więcej minut i zdobywa 9 punktów trafiając 3 z 4 rzutów za 3.

9.12. Clippers – Bucks 99-103 (14-9)

Bucks wygrywają z Clippers. Czemu? Bo naprawdę nie lubię Clippers.

11.12. Bucks – Raptors 87-91 (14-10)

Całe Toronto kryje Grevisa Vasqueza, który notuje swój najgorszy występ (3/14) odkąd gra w Milwaukee. Kyle Lowry odpowiada 30 punktami, DeRozan dorzuca 21, Bebe 2 i Bruno 0. Bruno pewnie zmierza po nagrodę Darko Milicicia dla najlepiej machającego ręcznikiem zawodnika w lidze.

12.12.Warriors – Bucks 105-95 (14-11)

Ugh. Nie powinno się grać back-to-backów z Golden State. Ale nie jest tak źle, Michael Carter-Williams od czasu do czasu przypomina o swoim istnieniu i rzuca 21 punktów na 8/12 z gry. O.J. Mayo trafia 9 punktów z rzędu by na 3 minuty przed końcem być tylko -2, ale Steph Curry odpowiada dwoma trójkami i jest po meczu.

15.12. Bucks – Lakers 105-89 (15-11)

Jest grudzień, więc Kobe powoli zaczyna opuszczać spotkania ze względu na kontuzje. To jest akurat ten mecz. Russell nie przyzwyczajony do takiej wolności oddaje 19 rzutów, jednak trafia tylko 5 z nich. Jordan Clarkson jest 7/9, stoi niepilnowany w rogu, ale kogo to obchodzi. Giannis prawie zanotował kolejne triple-double i prowadzi w wyścigu po nagrodę MIP-a, bo dobrze jest mówić o końcowych nagrodach po półtora miesiącu sezonu.

16.12. Bucks – Clippers 90-110 (15-12)

Nie mogłem zrobić dwa razy tego samego, Clippers są za dobrzy, więc niestety wygrywają. Żeby to sobie chociaż trochę uprzyjemnić niech będzie, że Lance Stephenson idzie po 29 punktów.

18.12. Bucks – Warriors 95-112 (15-13)

Jedyny pozytyw tego meczu jest taki, że to koniec potyczek z Warriors.

20.12. Bucks – Suns 120-115, 2OT (16-13)

Brandon Knight w ostatniej akcji regularnego czasu zabiera piłkę MCW, pędzi na pusty kosz, po czym przestrzela czystego lay-upa. To nie koniec, Knight zdobywa career-high 42 punkty na 15/24 z gry, jednak od tego feralnego rzutu jest 0/6. Michael Carter-Williams, będący do tego czasu 2/12 w dogrywce odpala na 5/6 i Bucks wygrywają, bo tak.

23.12. Sixers – Bucks 78-99 (17-13)

Nie ma wielu lepszych rzeczy niż Sixers w święta, szczególnie po wcześniejszej wycieczce na zachód.

26.12. Raptors – Bucks 91-99, OT (18-13)

To jest mecz Bruno, który zdobywa swoje career-high 9 punktów. Michael Carter-Williams odpowiada 1 na 13 z gry po czym w trzeciej kwarcie siada na ławkę i już nie wraca. Greivis Vasquez od tego momentu jest nie do zatrzymania i Bucks robią run 15-0, gdy wszystkie punkty zdobywa Wenezuelczyk. Jabari Parker w dogrywce zdobywa 8 kolejnych punktów, Raptors żadnego i Bucks wygrywają.

28.12. Bucks – Mavericks 110-103 (19-13)

Smutno mi z powodu Dirka. Na stare lata dostał Zazę Pachulię jako podstawowego centra. To nie jest jeden z tych razy, gdy uh-oh Rick Carlise jest świetnym coachem, jakoś to naprawi, a przecież w końcu mamy jeszcze Dirka, który – btw – ledwo chodzi.

Jabari Parker idzie po career-high 35 punktów, bo obrona pod koszem w tym meczu nie istnieje. Greg Monroe dokłada 24. Rick Carlise nie wytrzymuje, gdy Derron Williams jest 3/13 z gry i ściąga go w połowie 3 kwarty. Mimo świątecznego klimatu w szatni Mavs zaczyna brakować barszczyku.

29.12.  Bucks – Thunder 97-112 (19-14)

Do trzeciej kwarty obie drużyny idą łeb w łeb, jednak Kevin Durant zdobywa 20 punktów w ostatniej kwarcie i nic z tym nie możesz zrobić.

31.12. Bucks – Pacers 93-96 (19-15)

Druga bardzo bliska porażka z Pacers, którzy próbują włączyć się do walki o playoffy i nieźle im to wychodzi. Monta Ellis idzie po 30 punktów, bo jak pisałem wcześniej, to jest coś co robi przeciwko Bucks.

Jason Kidd nie wytrzymuje popisów MCW, który jest 4/17 z gry i Bucks podpisują 10-dniowy kontrakt z Kiddem jako grającym trenerem. Ten ma pokazać Carterowi-Williamsowi jak się gra na pozycji rozgrywającego. Robi się brzydko.
2.01. Bucks – Timberwolves 104-91 (20-15)

Carter-Williams utrzymał miejsce w składzie i rehabilituje się zdobywając 25 punktów i 12 asyst przeciwko już-nie-aż-tak-atrakcyjnymi-Wolves. Jason Kidd zadowolony z postawy swojego rozgrywającego, gra tylko 5 minut na przełomie pierwszej i drugiej kwarty. W tym czasie Bucks są +7. Jabari Parker kończy z 3/10 z gry, ale spokojnie, spokojnie, jest jeszcze Greg Monroe, który zdobywa 32 punkty.

4.01. Spurs – Bucks 104-98 (20-16)

Nowy rok i Bucks wciąż muszą grać ze Spurs? Nie fair.

Tim Duncan jeszcze nie doszedł do siebie po noworocznej imprezie Bingo, na której -wieść gminna niesie – wypił jedno imbirowe piwo. Mimo tego, zdobył 25 punktów w klasycznym 5 punktowym blow-oucie. Nawet 15 minut Jasona Kidda nie pomogło.

5.01. Bucks – Bulls 95-102 (20-17)

Go Home NBA, you’re drunk.

8.01. Mavericks – Bucks 87-101 (21-17)

Giannis w tym meczu jest jak GIANNIS ANTETOKOUNMPO HASZTAG NBA BALLOT. Kibice jednak mają problem z zapisaniem nazwiska młodego Greka i 10 różnych osób z nazwiskami na A kończy z wynikiem po 30 tysięcy głosów. Antokumpo? – pyta pani Jadzia spod szóstki swojego wnuczka. 

Antek zdobywa w meczu z Mavs swoje prawie triple-dobule. Gdy Jason Kidd ściąga go przy 10 minutach do końca, ten ma 26 punktów, 9 zbiórek i 7 asyst. Giannis robi mean face w kierunku swojego grającego trenera.

10.01. Bucks – Knicks 86-83 (22-17)

Knicks nawet nie są tak złą drużyną jak się spodziewano i w styczniu – to się pewnie odbije – jeszcze o coś walczą. Odkąd i tak tracą swój pick w drafcie mogą wygrać kilka meczów.

Ale nie tym razem. W najbrzydszym spotkaniu Bucks do tej pory, ci wygrywają po game-winnerze Khrisa Middletona. Melo Anthony nie może znaleźć rytmu i kończy z 19 punktami, przy 6/19 z gry. Knicks żegnają gwizdy kibiców.

12.01. Bulls – Bucks 91-99 OT (23-17)

Kozłom udaje się zrewanżować Bulls po wcześniejszej porażce. Byki pod Fredem Hoibergiem łapią powiew świeżości i notują całkiem niezły sezon. Więcej szans otrzymują młodsi zawodnicy – Snell/Mirotić/McDermott i minuty liderów zespołu są bardziej regulowane.

Wydaje mi się, że największym problemem pod Thibodeau – i nie ma to żadnego związku z jego warsztatem trenerskim – było to, że zawodnicy nawet jeżeli lubili ze sobą grać, to nie czerpali z tego specjalnej przyjemności. Byli zawsze traktowani tak samo, czy zrobili coś dobrze czy źle i w pewnym momencie to się musiało na nich odbić. Plus dochodziły naprawdę ogromne minuty jak na współczesną NBA dla najlepszych zawodników drużyny.

13.01. Bucks-Wizards 98-100 (23-18)

Trzeci mecz tych drużyn i trzeci bardzo wyrównany. Jared Dudley powraca po kontuzji i rzuca 12 punktów swojemu byłemu klubowi. Jednak to Marcin Gortat jest liderem strzelców, zdobywając 29 punktów. O.J. Mayo idzie po swój season-high na 28 punktów i 6/8 za trzy. Problemy strzeleckie Giannisa sprawiają, że zespół ma problem ze zdobywaniem punktów w końcówce. Grevis Vasquez nie trafia potencjalnego game-winnera.

Giannis zapytany przez dziennikarzy co Wizards zrobili w tym meczu inaczej odpowiada: They won.

W poniedziałek 16 września pojawi się część druga. Sprawdź, podobno w końcu ma trafić się kilka śmiesznych żartów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz