W
tej kolumnie będę pisał o tym co mi się aktualnie podoba w NBA, a co nie.
Chciałbym z tego zrobić regularną „rzecz” i mam nadzieję, że tak też będzie. W
pierwszym wpisie skupiłem się, trochę przypadkowo, niemal wyłącznie na Wolves. Jest też króciutko o small-ballu. Zapraszam do lektury.
1. Combo Zach LaVine-Kevin Martin z ławki
Sam
Mitchell widzi Tayshauna Prince’a w pierwszej piątce na pozycji niskiego
skrzydłowego, przez co Andrew Wiggins gra jako rzucający obrońca. Trener Wolves
postawił na doświadczenie weterana i lepszą obronę, ale to ustawienie sprawia,
że Wilkom brakuje spacingu i rzutu za trzy. Dodatkowo Wiggins nie ma miejsca na
swoją mocną grę w post, ale co gorsza Zach LaVine i Kevin Martin muszą grać
razem z ławki. To jest złe z kilku powodów, po kolei:
-Zach
LaVine to rzucający obrońca, nie rozgrywający. Nie posiada odpowiedniej wizji
gry, jest zbyt elektryczny i przede wszystkim za często traci piłkę. Ma jednak
potencjał by poprawić swoją trójkę i stać się co najmniej przyzwoitym strzelcem
z dystansu. Ponadto dysponuje szybkim pierwszym krokiem, dzięki czemu z
łatwością może dostawać się pod kosz. Łatwiej grałoby mu się wokół normalnego
rozgrywającego, gdzie spadłaby z niego odpowiedzialność za prowadzenie ataku
drużyny, z czym nawet wchodząc z ławki nie radzi sobie najlepiej. Mała próbka, po
3 meczach, ale Wolves z duetem LaVine-Rubio są +7, Martin-Rubio +4.3, a LaVine-Martin
-8.3. Jest różnica.
-Kevin
Martin to gracz jednowymiarowy i o ile w ataku zapewni ci punkty, tak w obronie
jest całkowicie bezużyteczny. Po tej stronie parkietu nie wykazuje
zainteresowania, gubi się i za bardzo polega na switchowaniu. Połącz go z innym
minusowym obrońcą, LaVine'm i masz gotową katastrofę. LaVine popełnia błędy
typowe dla młodych zawodników. Gubi się na zasłonach, brakuje mu nieco siły,
ale jest szybki i powinien się jeszcze w tym aspekcie poprawić. U Martina ten
statek dawno odpłynął. Na poniższym filmiku widać wymienione błędy - LaVine
biega bez skutku między zawodnikami Blazers, natomiast Martin gubi swojego
gościa - Crabbe’a - i po prostu przekazuje krycie LaVine’owi, co stawia go na
straconej pozycji (do tego Mohammed przechodzi pod rzucającym). Wolves przez te błędy oddają Blazers czystą trójkę ze szczytu.
-Wolves
o nic w tym sezonie prawdopodobnie nie walczą, dlatego też wydaje mi się, że
młodzi goście powinni grać ze sobą jak najwięcej i zgrywać się. Czekam aż do
rotacji przebije się Tyus Jones, bo to powinna być opcja z ławki dla Wolves na
pozycji rozgrywającego. W Duke Jones pokazał, że dobrze kontroluje piłkę,
potrafi grać w pick n’ rollach i przede wszystkim ma niezłą trójkę. Nie wiemy
na ile to przełoży się na jego grę w NBA, ale jeżeli Wolves mają utalentowanego
rozgrywającego, to warto go jak najszybciej wpasować do drugiego unitu.
Przesunięcie
Martina/ LaVine’a do pierwszej piątki za Prince’a ułatwiłoby zdobywanie punktów
i zapewniło lepszy spacing. Nie jestem pewien czy wpuszczanie dwóch tak
podobnych do siebie zawodników z ławki ma sens. Problem polega na tym, że gdyby
Mitchell zdecydował się już na taki ruch, wtedy ktoś z grupy
Martin/LaVine/Prince/Mohammed straciłby znacznie minuty, jako że Wolves grają
teraz bez klasycznego PG z ławki i te minuty po prostu przypadają LaVine’owi.
2. Karl-Anthony
Towns na tle innych wysokich
NBA
idzie w kierunku coraz większej uniwersalności i w tę definicję wpasowuje się
idealnie Karl-Anthony Towns. W pierwszych meczach możemy zauważyć jak dobry
technicznie jest jego rzut i jak wiele potrafi w grze tyłem do kosza.
Wybór
nr 1 w poprzednim drafcie to ciekawy eksperyment. Towns jest centrem, który
może rozciągnąć grę i rzucić za 3 w ataku, ale chodzi przede wszystkim o
defensywę. Tutaj ma możliwości atletyczne by stać się dobrym obrońcą obręczy,
ale jest też na tyle szybki i zwinny by móc kryć wszystkie pięć pozycji. W
meczu z Blazers mogliśmy zobaczyć namiastkę tych możliwości - switch w obronie
na Damiana Lillarda, zakończony blokiem na rozgrywającym Blazers, blok w
obronie, pierwsza trójka w ważnym momencie meczu czy kilka świetnych
technicznie haków.
Porównując
Townsa do pozostałych wysokich z draftu, to każdy z nich może robić niektóre
rzeczy nawet lepiej niż Towns, ale żaden nie ma tego wszystkiego co Towns.
Okafor ma pewnie lepszą grę w post, ale nie rozciągnie gry i jest dosyć wolny,
przez co przy potencjalnych switchach zostanie skarcony. Willie Cauley-Stein
jest chyba nawet szybszy od Townsa, ma świetny wyskok, może kryć wszystkie pięć
pozycji i ma możliwości by stać się elitarnym obrońcą, ale brakuje mu
ofensywnego szlifu. Tutaj nie jest nawet blisko tego co do zaoferowania ma KAT.
Myles Turner ma świetny technicznie jumper, jest dobrym blokującym, ale brakuje
mu jeszcze nieco siły by bronić na przeciętnym poziomie. Uwypuklił to Andre Drummond,
który nie jest dobrym graczem w post, ale kilka razy po prostu wykorzystał
swoją siłę przeciwko Turnerowi.
Czekam
aż Towns będzie jeszcze bardziej wykorzystywany w ataku, bo tutaj jego
potencjał zdaje się największy. Potrzebuje większej ilości posiadań na siebie i
pewnie lepszego trenera, ale odświeżającym jest obserwować w końcu debiutantów,
którzy już w pierwszych meczach robią różnicę.
3. Small-ball
bez ruchu piłki
Wiele drużyn
idzie za trendem i decyduje się na small-ball. Często przynosi to wymierne
efekty, ale… Sukces Warriors polega nie tylko na posiadaniu świetnych strzelców
z dystansu, ale też na kapitalnych podających. Nie chodzi o to, by wrzucić na
parkiet 4 graczy mogących rzucić z dystansu. Ważne jest by poruszać piłką,
wykorzystywać tunele i przestrzeń wykreowane dzięki posiadaniu właśnie
zawodników o takim profilu. W pierwszych spotkaniach mogliśmy zauważyć kilka
takich przykładów, gdzie przewaga small-ballu nie jest należycie wykorzystywana.
Nie mówię tutaj np. o Jamesie Hardenie zamrażającym posiadanie na szczycie, bo
z jego umiejętnościami 1v1 to jest zrozumiałe. Chodzi mi o takie posiadania
gdzie np. Marcus Morris oddaje długą trójkę bez ruchu piłki czy Patrick
Beverley stoi w rogu, czeka do końca czasu na akcję i rzuca cegłę za 3.
Nie
róbcie tego, nie na tym polega small-ball.
Dziękuje za przeczytanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz