wtorek, 18 października 2016

Przewodnik Kibica 16/17: Minnesota Timberwolves

Dwanaście lat spędził Syriusz Black w Azkabanie. Dokładnie tyle czasu minęło odkąd ostatni raz do Minnesoty zawitały play-offy. Ale na północy NBA przyszłość dawno nie rysowała się w tak jasnych barwach. Najbardziej wyróżniający się talent w koszykówce, młody trzon, do tego respektowany i sprawdzony trener. Wydaje się, że Wolves to projekt, który musi wypalić. Może jeszcze nie w tym sezonie, ale liga powinna zacząć się bać. Szczeniaczki nadchodzą.
Trener: TomThibodeau (bilans: 255-139)
Wow. W to lato udało się sprowadzić do Minnesoty Toma Thibodeau i po rozgrywkach spędzonych z Samem Mitchellem trudno nie być tym faktem podekscytowanym. Archaiczny trener z zamiłowaniem do długich dwójek został zastąpiony defensywnym guru. Nie jestem w stanie stwierdzić ile zwycięstw jest w stanie zapewnić dobry trener, ale tutaj nadwyżka przypomina krater. Nie chodzi też tylko o same wygrane, a sposób, podejście, mentalność, play-book: to wszystko da o sobie znać i ta różnica będzie widoczna już w pierwszym sezonie Thibsa.
Wilki w zeszłym sezonie były czwartą najgorszą obroną, a jak dobrze wiemy były coach Bulls przyzwoitą defensywę ustawia we śnie. Aczkolwiek trudno wierzyć, że Wolves staną się nagle dobrym zespołem w obronie. Liczy się jednak, że zostaną wprowadzone zmiany, które mogą doprowadzić do sytuacji, w której Minnesota będzie znakomitym zespołem w defensywie. Nie teraz, nie już, ale za rok czy dwa, kiedy drużyna zacznie walczyć o najwyższe cele.
Rotacja:
PG: Ricky Rubio, Kris Dunn, Tyus Jones, John Lucas
SG: Zach LaVine, Shabazz Muhammad, Kris Dunn
SF: Andrew Wiggins, Shabazz Muhammad, Brandon Rush, Rasual Butler
PF: Gorgui Dieng, Nemanja Bjelica, Brandon Rush, Adreian Payne
C: Karl-Anthony Towns, Cole Aldrich, Jordan Hill
Pierwsza Piątka:
Podstawowy line-up Wolves spędził w poprzednim sezonie na parkiecie średnio 14,1 minuty w 49 meczach. Był w tym czasie w plus/minus tylko +0,6. Na 100 posiadań ta piątka zdobywała niezłe 113,5 punktu, tracąc już bardzo złe 109,6. Takie są realia grania w tym samym czasie trzema dwudziestolatkami. Bazując na progresie młodych zawodników i nowym trenerze, w nadchodzących rozgrywkach powinno być znacznie lepiej. Nie jest to może perfekcyjnie uzupełniająca się piątka, ale tak czy siak ma szansę stania się jedną z najlepszych w NBA, głównie ze względu na talent poszczególnych graczy.
Wszystko obraca się wokół Townsa.
W swoim debiutanckim sezonie młody center zaskoczył wszystkich tym, że w zasadzie na parkiecie potrafi zrobić dosłownie wszystko. Notował nieco ponad 18 punktu, 10.5 zbiórki, 2 asysty i 1.7 bloku na mecz, trafiając 54.2% z gry i 34.1% za 3. Jeżeli będzie w stanie powtórzyć te cyferki lub nawet je nieco podrasować to naprawdę nie ma przeciwwskazań, by Towns w swoim drugim sezonie znalazł się w meczu gwiazd. W defensywie jest w stanie bronić kilku pozycji i choć w tym aspekcie mogło być nieco lepiej, tak pod Tomem Thibodeau można się spodziewać, że KAT zrobi skok. Wolves mając w składzie Townsa, Dienga i Garnetta, pozwalali rywalom na trafianie aż 63.6% rzutów tuż pod koszem i tylko 3 drużyny były pod tym względem gorsze. Gdy przeciwnicy byli pilnowali przez Townsa pod obręczą trafiali 49.6% swoich rzutów, natomiast gdy przez Dienga 52.3%. Żaden z tych wyników nie powala i jeżeli ten duet ma poprawnie funkcjonować to należy oczekiwać poprawy. Tutaj też pojawia się pytanie, czy Dieng to na pewno idealny partner na przyszłość dla Townsa. Senegalczyk specjalizuje się w elbow-jumperach z półdystansu. Czasem pojawia się wrażenie, że aż za bardzo forsuje te rzuty na siebie. Odzwyczaił się od rozciągania gry do linii za 3 i nie jest jakimś specjalnym defensorem. Miał jednak na tyle dobry sezon, że warto wierzyć w powodzenie tego duetu. Ponadto Zach Lowe napisał, że Thibs lubi Dienga. Chociaż wydaje mi się, że KAT lepiej funkcjonowałby w parze z typowym rim-runnerem (stawianie zasłon i rim-protection) lub z 3&D skrzydłowym grającym na 4.
O ile Karl A. Towns to pewniak i talent zmieniający oblicze organizacji, tak nie do końca wiadomo jakie perspektywy czekają Andrew Wigginsa. Czy jego przyszłość to all-star, czy bardziej druga/ trzecia opcja w dobrym zespole? Czy może zawodnik od nabijania pustych statystyk bez większego wpływu na mecz? Wiggins na pewno potrafi zdobywać punkty – był liderem Wolves z 20.7 na mecz – i dostawać się na linię, ale w jego grze czegoś brakuje. Notował średnio tylko 3.6 zbiórki i 2 asysty. Ma być obrońcą, tylko jak na razie zawodzi w defensywie. Nie jest respektowanym strzelcem za 3 (30%) i za bardzo opiera się na grze z półdystansu – aż 5.5 próby na mecz, trafiając meh/wtf 34.1%. I dużo zależy tak naprawdę od tego, czy – standardowo – poprawi obronę (Thibs) i czy naprawi swój szwankujący rzut. U byłego trenera Bulls powinien stać się kimś w rodzaju „łącznika” minut między podstawowymi, a rezerwowymi ustawieniami. Podobną funkcję pełnił Jimmy Butler w Chicago i dla Wolves świetnie by było, gdyby Maple Jordan odnalazł się w podobnej roli.
Warto jeszcze wspomnieć o back-courcie:
Zach LaVine to najpewniejsza opcja rzutowa za 3 (39%). Przede wszystkim potrafi błyskawicznie zgubić obrońcę i trafić rzut praktycznie z niczego. Jeżeli byłby w stanie ogarnąć obronę do poziomu przeciętności (jest tak źle), a w ataku dalej będzie cały czas robił postępy to – kto wie – ma szansę, by stać się lepszym zawodnikiem niż Andrew Wiggins.
Piątkę uzupełni Ricky Rubio, który był jedynym poza Kevinem Garnettem plusowym zawodnikiem Wolves. Bez niego Wilczki praktycznie nie funkcjonowały. To wszystko mimo tego, że nadal nie umie – i boi się – rzucać. Z gry trafiał 37.4%, za trzy 32.6%, a pod koszem takie sobie 50.8%. Gdyby tak naprawdę miał respektowany rzut to ze swoją defensywą i wizją gry mógłby być czołowym graczem na swojej pozycji. Chociaż takie dywagacje można przypisać wielu w lidze. Nadal jednak pozostaje bardzo przydatnym zawodnikiem i czarodziejem podań, który sprawia, że wszyscy wokół niego są lepsi.
Ważną kwestią jest też na ile poszczególni zawodnicy – Wiggins, LaVine, Rubio – poprawią się w pick and rollu na piłce. Wiggins zdobywał tutaj najlepsze 0.85 punktu na posiadanie, natomiast dwaj kolejni gracze kiepskie 0.72 i 0.69ppp. W zasadzie każdy z tych zawodników  oferuje zupełnie inne zagrożenie w tej samej akcji. Kanadyjczyk preferuje pompkę, naskok i ścięcie do kosza, LaVine błyskawiczne uwolnienie się do rzutu, natomiast Hiszpan znalezienie najkorzystniejszej opcji dla kolegi z zespołu. W tego typu akcjach z Rubio największy problem tworzy się, gdy ten nie ma komu podać, a rywal odetnie mu drogę do kosza i zmusi do rzutu. Wtedy it’s over, bo z paint rozgrywający trafiał 26.7%, a mid-range 35.4% i to nie są rzuty, które Rubio chce oddawać. Dla niego najlepiej by było, gdyby w ogóle nie musiał rzucać.
Rezerwy:
Sama ławka nie jest zła, ale brakuje nieco głębi, szczególnie na pozycjach 2-3. Line-up Dunn-Muhammad-Rush-Bjelica-Aldrichbędzie działał jako rezerwowy i, zależnie od sytuacji, każdy z tych zawodników zapewni solidne 15-25 minut z ławki. Bazz powinien być energy-guyem z zachwianą trójką (29%), Rush może otworzyć ustawienie na czterech skrzydłowych i Townsa, a Bjelica jeżeli odnajdzie gdzieś swoją pewność siebie zapewni Wolves spacing. Przy tak małej liczbie strzelców w drużynie większe minuty dla Serba mogą okazać się koniecznością.
Ale.
Najciekawszym rezerwowym jest wybrany z nr 5 w drafcie Kris Dunn. Młody combo-guard to gracz nieco podobny do Ricky’ego Rubio, ale jednocześnie zupełnie inny. Wyróżnia się przede wszystkim wzrostem, zasięgiem ramion i defensywą. Może bronić zarówno 1v1, jak i po zasłonach. Atletyczny, z dobrym pierwszym krokiem i przedarciem do kosza. Na uczelni w Providence w sezonie 15/16 co mecz zapewniał 16.4pts, 5.3reb, 6.2ast, 2.5stl i aż 3.5 straty. Trafiał 47.7% z gry, dobre 58.1% pod koszem i 37% za 3. Kłopotem jest nieco jump-shot. Ten powinien być jakąś nadwyżką nad tym Rubio, ale różnica nie będzie wielka. Podczas czteroletniego pobytu w NCAA trafił 140 z 396 jumperów (35.3%) i 66/198 (33.3%) na ostatnim roku. Plus niecałe 70% z linii wolnych. Nie powala, ale w NBA wbrew pozorom będzie przywiązywana mniejsza uwaga wobec młodego rozgrywającego niż w lidze akademickiej, przez co może być łatwiej o zdobywanie punktów. Kwestia znalezienia odpowiednich miejsc na parkiecie, w których rookie poczuje się najlepiej.
Wydaje się, że Dunn nie jest jeszcze NBA-ready PG (swoją drogą jest najstarszy z grona KAT/Wiggins/LaVine). Mimo to postawienie na niego przez Thibsa może oznaczać, że to Dunn, a nie Rubio ma być rozgrywającym przyszłości Wolves. I jeżeli sezon potoczy się nie tak jak powinien dla Wilczków – do trade-deadline wypadną z walki o play-offy – to Thibs może szukać nowego klubu dla Hiszpana, a byłego gracza Providence przesunąć do pierwszej piątki.
Póki co jednak Wolves mają komfortową sytuację. W przypadku, gdy Dunn okaże się za dobry na grę z ławki, Wilczki będą mogły wytransferować gdzieś Rubio. A jeśli czas aklimatyzacji dla debiutanta wyjdzie dłuższy niż przewiduje Thibs, to zawsze w składzie jest klasowy rozgrywający na dobrym kontrakcie, od którego młodziak ma możliwość nauki. Win-win, zakładając w tym wszystkim, że Hiszpan nie odczuwa tej sytuacji jako liberum veto w swoją stronę.
Ryzyko:
Nie wiem na ile to można wpisać w powyższą kategorię: mam wrażenie, że oczekiwania wobec T-Wolves nieco wyprzedziły realia. Nowy trener, potencjalnie już w tym sezonie zawodnik w top-10/15/20 NBA, fajny trzon… Tylko to wciąż bardzo młoda drużyna, a takie zespoły niespecjalnie wygrywają. Na pewno można – pokazali to Blazers w zeszłym sezonie – i Minnesota włączy się do walki o play-offy, ale ten sezon dla wielu może odbić się czkawką, gdy okaże się, że Wilki są po prostu za krótkie do bezpośredniego awansu do najlepszej ósemki zachodu. W tym wszystkim pojawia się też szwankujący spacing i obrona, i pytanie na ile Thibs będzie w stanie poprawić oba te elementy na już. Traktowałbym ten sezon jako przejściowy, gdzie ogólna poprawa będzie widoczna gołym okiem, a główna uwaga skupi się na rozwoju poszczególnych graczy. Dlatego typuję, że Wolves skończą między 35, a 39 zwycięstwami, chociaż bardzo bym chciał, by play-offy już zawitały do Minnesoty. Na pewno z każdym miesiącem drużyna będzie niezaprzeczalnie lepsza. Dużo zależy od tego na ile statystyki poszczególnych graczy zaczną przekładać się na REALNE zwycięstwa.
Mocne Strony:
Najbardziej perspektywiczna drużyna w NBA, prawda? Hipotetycznie wydaje się, że w najbliższym czasie tylko Sixers mogliby powalczyć o to miano, gdyby udałoby im się w bardzo mocnym przyszłorocznym drafcie zgarnąć swój wysoki pick i wybór Lakers (chroniony w top 3).

poniedziałek, 10 października 2016

Przewodnik Kibica 16/17: Milwaukee Bucks

Milwaukee Bucks po sezonie 14/15, w którym awansowali do play-offów mieli już nie spoglądać się za siebie. W przeciągu roku zrobili skok od najgorszej drużyny NBA na 15 zwycięstw do 5 miejsca na wschodzie i 41 wygranych. Wszyscy zachwycali się drugą najlepszą obroną w NBA, zasięgiem poszczególnych zawodników i przede wszystkim potencjałem: 20-letni Giannis Antetokounmpo pokazywał zalążki na gwiazdę, Khris Middleton udowadniał, że może być kimś więcej niż tylko solidnym starterem, a przecież w kolejnym sezonie miał wrócić jeszcze Jabari Parker, który przez kontuzje przedwcześnie skończył rozgrywki.
Ale często niedocenianym aspektem sukcesu zespołu była długość składu. Zaza Pachulia, Jared Dudley, nawet Ersan Illyasova, czy OJ Mayo dawali solidne minuty i uczyli żółtodziobów codzienności NBA. Latem 2015 pozbyto się pierwszych trzech graczy, by zrobić miejsce w salary-cup dla miśka w post Grega Monroe. I wydaje mi się, że tutaj popełniono błąd, którym było nie tyle podpisanie byłego zawodnika Pistons – to też – ale przede wszystkim wytworzyło się błędne przekonanie, że trzon weteranów jest łatwiej zastępowalny niż w rzeczywistości. Nie był. Bo sukces w sezonie 14/15 był w dużej mierze zasługą całego zespołu, a nie poszczególnych jednostek. Zamieniono trzech produktywnych zawodników jednym, który ze względu na szwankującą obronę i mizerny spacing zespołu nie pasował do podstawowych zawodników. To było trochę tak jak w filmie „Bierz forsę i w nogi”, w którym żona głównego bohatera mówi mu, że będą mieli dziecko i to jest jej prezent dla niego z okazji świąt, na co ten odpowiada, że chciał tylko krawat.
Nagle okazało się także, że najstarszym graczem pierwszej piątki Bucks jest 25-letni Greg Monroe. Choć talent poszczególnych zawodników nadal był momentami fun-to-watch, tak całość nie potrafiła się do końca dotrzeć i koniec końców Bucks rozczarowali na 33 zwycięstwa w sezonie 15/16. Brakowało postępów rzutowych Giannisa, Parkera i MCW i nagle okazało się, że jedynym godnym zaufania strzelcem za 3 jest Khris Middleton. Oczekiwania się nieco ostudziły, hype opadł i zaczęły pojawiać się pytania: czy Jabari Parker i Greak-Freak mogą ze sobą grać? Jaki jest sufit zespołu? Czy Jason Kidd nie ma przypadkiem za dużej wolności przy budowaniu składu (on stał za ściągnięciem Monroe i optował za dodaniem w drafcie 2015 – ten sam agent – Rashada Vaughna gdy zarząd wyraźnie naciskał na Bobby’ego Portisa, który ostatecznie trafił do Chicago)?
Sezon 16/17 miał pomóc wyjaśnić realną siłę Milwaukee Bucks i przywrócić przyjemność z oglądania w akcji młodych Koziołków, gdy nagle okazało się, że najlepszy zawodnik drużyny z Wisconsin poprzedniego sezonu – Khris Middleton – wypadł do marca. Szanse na play-offy znacznie zmalały i na barki Giannisa i Parkera spadła jeszcze większa odpowiedzialność. Czy podołają?
Rotacja:
PG: Matthew Dellavedova, Michael Carter-Williams, Orlando Johnson
SG: Khris Middleton (kontuzja), Malcolm Brogdon, Rashad Vaughn, Jason Terry, Jabari Brown
SF: Giannis Antetokounmpo, Michael Beasley, Steve Novak, JJ O’Brien
PF: Jabari Parker, Mirza Teletovic, Thon Maker
C: Miles Plumlee, Greg Monroe, John Henson
Pierwsza Piątka: Zacznijmy od najważniejszych kwestii. Giannis Antetokounmpo i Jabari Parker to niezaprzeczalnie siła Bucks. Obaj mieli bardzo obiecujące końcówki sezonu, zaraz po ASG. W tym okresie Grek, grając już jako podstawowy rozgrywający zespołu, notował średnio w 28 meczach: 19 punktów, 8.6 zbiórki, 7.2 asysty, 1.4 przechwytu i 1.9 bloku. Zdarzało się, że kryty bezpośrednio przez niższych point-guarów terroryzował przeciwników swoim zasięgiem i wzrostem.
To były pojedyncze fragmenty, bo atak z Giannisem na 1 stał. Dlatego na początku sezonu wydaje się, że Grek będzie prowadził grę z pozycji niskiego skrzydłowego. O ile Giannis może karcić przeciwnika w transition, semi-transition i dostając się pod kosz, tak problemem jest jego rzut i zasięg rzutowy. Momentami ten wygląda przyzwoicie i płynnie, ale dopóki jego forma rzutowa się nie ustabilizuje, rywale nadal będą mu przechodzili pod zasłonami i prowokowali do rzutów z dalszych odległości.
W pick-and-rollu na piłce zdobywał so-so 0.81 punktu na posiadanie, ale spodziewam się, że takich akcji będzie znacznie więcej, szczególnie, że Mason Plumlee jako człowiek od stawiania zasłon i rollowania do kosza to znacznie lepsza opcja niż mniej mobilny Greg Monroe. Dlatego też jeden-z-x-braci-Plumlee będzie starterem w Milwaukee, ewentualnie bardziej atletyczny i lepszy w defensywie John Henson. Jednak to z białym centrem Giannis wytworzył sobie lepszą chemię do dwójkowych akcji, co ma też odzwierciedlenie w statystykach. Plumlee pod koszem kończył solidne 61.7% i jako roller zdobywał świetne 1.44 punktu na posiadanie, przy kolejno 58.8% i 1.09 Hensona.
Przez wyczyny Giannisa, nieco umknęło to jak dobry był po meczu gwiazd Jabari Parker. W 28 meczach zaliczył średnio 19 punktów, 6.1 zbiórki, 2.2 asysty, 1.1 przechwytu na 50% z gry. W końcu można było dostrzec w nim dlaczego przed draftem 2014 był stawiany jako najbardziej NBA-ready zawodnik spośród całej klasy. I choć może nie był to jeszcze ten poziom, którego się po nim spodziewano, tak dał sygnał, że sezon niekoniecznie należy spisać na straty. Dał się poznać jako świetny slasher do kosza z niezłą grą w post (1.00ppp) i przyzwoitym rzutem z mid-range.
By Parker mógł stać się plusowym graczem i może nawet wejść na poziom All-stara musi zrobić dwie rzeczy. Po pierwsze, przydałoby się dołożyć rzut za 3. W zeszłym sezonie bał się rzucać z dystansu, trafił tylko 25.7% przy 0.5 próby na mecz. To jest o tyle zaskakujące, że w NCAA miał nieźle funkcjonującą trójkę (38/106). To także znacznie ułatwiłoby funkcjonowanie duetu Giannis-Jabari i otworzyłoby nowe możliwości na obwodzie Bucks. Po drugie, dobrze by było, gdyby Jabari stał się lepszym obrońcą. Gdy przeciwnik był pilnowany przez skrzydłowego Bucks trafiał średnio o 4.6p% więcej niż zazwyczaj. O ile Bucks w drugiej części sezonu byli mocno zależni od Parkera w ataku, tak obrona niesamowicie zyskiwała, gdy ten siedział na ławce. Nie wiem tylko, czy Parker ma do końca warunki, by stać się przynajmniej przeciętnym defensorem. Brakuje mu nieco zasięgu i wzrostu by bronić silniejszych rywali na 4, a przeciwko 3/ niskim-4 mobilności, ale liczę, że pewne rzeczy w pozycjonowaniu uda mu się poprawić. W każdym razie, jest najpewniejszą opcją punktową Bucks ze starterów i powinien przeistoczyć się w go-to-guya drużyny na przestrzeni sezonu.
Pierwszą piątkę uzupełnią podpisany w off-season z Cleveland Matthew Dellavedova – idealny zawodnik do gry z Giannisem jako off-guard, który nie potrzebuje piłki w rękach by być efektywnym, plus rozciągnie skostniały spacing drużyny i doda obronę – i… no właśnie, do końca nie wiadomo kto może zastąpić kontuzjowanego Khrisa Middletona. Możliwości jest kilka, ale żadna nie napawa szczególnym optymizmem. Bucks mają jedną z najgorszych rotacji na pozycjach 2/3 w lidze. Gdybym miał wybierać bezpośrednie zastępstwo, postawiłbym na 24-letniego debiutanta Malcolma Brogdona. Nie ma się co spodziewać po nim fajerwerków, ale nie powinien być wielkim obciążeniem w defensywie. W NCAA imponował w obronie. Ma niezły zasięg i wzrost, a co więcej mógłby rozciągnąć grę swoją trójką. W Virginii trafiał bardzo dobre 39.1% za 3. Wydaje mi się, że będzie lepszą opcją niż tragiczny w poprzednim sezonie drugoroczniak Rashad Vaughn. Ten zawodził w niemal każdym aspekcie swojej gry. W średnio 14.3 min trafiał 30.5% z gry i 29.3% za 3, dokładając do tego jedną z najgorszych w NBA obron. W Real-plus-minus tylko Archie Goodwin miał gorszy współczynnik wśród rzucających obrońców niż właśnie Vaughn. Mimo tego udało mu się przebić granicę 1000 minut w swoim pierwszym sezonie. Trudno znaleźć jakiś punkt zaczepienia, by powierzyć mu rolę startera, bo jak na typowego strzelca, jest po prostu za słabym strzelcem.
Istnieje możliwość, że Jason Kidd nie znajdzie zastępstwa dla Middletona jeden do jednego i wstawi do piątki strech-4 Mirzę Teletovica. Wtedy ustawienie wyglądałoby tak: Delly-Giannis-Jabari-Mirza-Plumlee. Odkąd Bośniak jest większym zagrożeniem za 3 niż którykolwiek z rzucających obrońców Bucks, taki wariant miałby zaskakująco dużo sensu. Zostałby zapewniony tak potrzebny spacing, a od początku grałaby sprawdzona i pewna opcja. To także pozwoliłoby przebywać jednocześnie na parkiecie dwóm zawodnikom na tę samą pozycję razem (Parker-Mirza) z powodzeniem dla drużyny. Bucks chcą grać Parkerem jak najwięcej, ale w zasadzie nie mogą sobie pozwolić na ograniczoną rolę tak dobrego strzelca jak Teletovic, przy tak ograniczonym shootingu zespołu. Nie zdziwią mnie też line-upy, gdy Milwaukee przejdzie niżej i duet Parker-Mirza zostanie przesunięty na pozycję 4-5.
Rezerwowi: Choć ławka Bucks jest nieco wąska to znajduje się na niej kilka solidnych opcji. Greg Monroe jako rezerwowy powinien grillować w post przeciwko innym rezerwowym line-upom. Indywidualnie nie miał tak złego sezonu jak wskazywałaby towarzysząca mu narracja, ale przede wszystkim potrzebował piłki, by być efektywnym, nie dodając wiele w obronie. Przez to też zabierał kolejne posiadania w ataku, które można było zagrać na Parkera, Middletona, czy Giannisa i na parkiecie przebywało zbyt wielu graczy domagających się piłki. Pierwsza piątka powinna oprzeć swoją grę na kontrach, atletyzmie i szybkości, przez co Moose nie do końca wpasowuje się w ten profil. A tak, Monroe będzie mógł funkcjonować jako instant-offense z ławki.
Najciekawszym rezerwowym jest dodany w drafcie kto-wie-ilu-letni weteran Thon Maker. Człowiek zagadka. Nie jestem pewien, czy przebije się od razu do rotacji, ale ma potencjał, by rozciągnąć grę z pozycji 4/5 i dodać jakieś rim-protection, hmpf? Do ogólnego zarysu drużyny – zasięg, długość, atletyzm – jak najbardziej pasuje, mierzy 216 cm, tylko problemem może być jego waga. 100 kg, na wysokiego, nawet teraz, to strasznie mało. Trudno też stwierdzić, ile gość bez żadnego doświadczenia, nawet na poziomie NCAA, może dać z marszu drużynie NBA. Inaczej patrzy się na niesprawdzonego 19-letniego zawodnika, a inaczej na 23-latka, który grał tylko na poziomie liceum i nagle okazuje się, że Maker jest obiema tymi postaciami. Jeżeli zaskoczy w NBA, kontrowersyjna kwestia jego wieku zejdzie nieco na bok. Jeżeli nie, to pewnie i tak o niej wszyscy zapomną.
Ławkę uzupełnią Michael – z tunelowym widzeniem na kosz – Beasley, wiecznie młody Michael Carter-Williams i podstarzały Jason Terry, który wprawdzie w obronie ledwo się rusza, tak w ataku zawsze może zapewnić jakąś 3 i będzie pozytywnym głosem w szatni.
Trener: Jason Kidd (bilans: 118-128, w Milwaukee: 74-90)
W czerwcu tego roku Jason Kidd otrzymał przedłużenie kontraktu do sezonu 2019/20 i nie jestem pewien na ile jest to dla Bucks dobra wiadomość. Z jednej strony, byłemu rozgrywającemu udało się w swoim pierwszym sezonie w Milwaukee stworzyć drugą obronę NBA – bez typowego rim-protectora, opartą na przecinaniu passing-lanes, długości i atletyzmie. Atak funkcjonował na zasadzie dobrych i mądrych zagrywek, bo próżno było wtedy szukać w składzie pewnych opcji punktowych. Talent Giannisa pod okiem Kidda także eksplodował. Z drugiej strony, Bucks stali się mocno zależni od swojego trenera. Dali mu dużą swobodę przy decyzjach personalnych co odbiło się na ściągnięciu do klubu takich graczy jak Monroe, MCW, czy Vaughn. Kidd jakby nie zdawał sobie sprawy jak bardzo taki przykładowy Moose, czy Carter-Williams nie pasuje profilem do i tak dziwnego trzonu Middleton-Giannis-Jabari. Mam wrażenie, że gdzieś w tym wszystkim coach Bucks się pogubił i zaburzył linearny rozwój drużyny. W między czasie było jeszcze kilka pomniejszych rzeczy jak brak odpowiedniego zachęcania Parkera do rzutów z dystansu, regres w obronie Middletona, nie-zawsze-takie-jak-być-powinno zaangażowanie w pracę trenerską, czy oddawanie dużej części swoich obowiązków asystentom.
Ryzyko: Rzut za 3, choć może nie będzie już aż tak dużym problemem jak sezon temu – 30 miejsce w oddanych próbach – nadal nim pozostanie. Wszystko obraca się wokół tego jak Kidd będzie rotował ustawieniami i, czy Giannis i przede wszystkim Parker dodadzą rzut trójkę do swojego arsenału. Jeżeli to są dwaj najważniejsi zawodnicy i każdy z nich ma grać po 35 minut na mecz to któryś z nich musi po prostu rozwinąć rzut z dystansu, żeby zabawa miała sens. Ścinanie do kosza jest słodkie, ale co lepsze defensywy spróbują je znacznie utrudnić, tamując paint i wypychając Milwaukee na dystans. Rywal powie: rzucaj. Trójka przynajmniej jednego z nich sprawi, że Bucks zrobią kolejny krok i staną się lepszym zespołem. Większą odpowiedzialność drużyn przeciwnych skupią na sobie też Delly i Mirza – 41% i 39% za 3 w zeszłym sezonie – co wiążę się z większą rolą niż mieli w poprzednich zespołach. Myślę, że podołają, ale zawsze pozostają wątpliwości, szczególnie, że w Milwaukee z zawodników, którzy w zeszłych rozgrywkach trafili więcej niż 30% za 3 żaden nie zagra.
Innym zmartwieniem jest tłok na pozycjach 4/5. Monroe/ Henson/ Plumlee, każdy oferuje nieco inne możliwości, ale na jednej pozycji. Pojawia się kwestia jak Kidd rozdzieli te minuty i czy w trakcie sezonu któryś z wysokich nie zostanie wymieniony. Największą wartość ma Moose, tylko przy absencji Middletona potrzebna jest osoba, która ma łatwość w zdobywaniu punktów. Stąd mimo wszystko zdecydowałbym się na przetrzymanie byłego gracza Pistons i na ewentualny trade zdecydowałbym się w okolicy trade-deadline, jeżeli Bucks do tego czasu odpadną z walki o play-offy.
Niepokojący jest również zastój Michaela Cartera-Williamsa, o którego postępach rzutowych należy raczej zapomnieć. Najprościej mówiąc, gdyby oddał pięć strzałów w 2-Paca, ten nadal by żył. Ma strasznie niepewną grę, bo choć jego wizja gry nie jest najgorsza, tak popełnia zbyt wiele strat. Ze względu na zasięg, wzrost i szybkość jest ok obrońcą. W ataku trudno przypisać mu jakąś rolę – wydawałoby się, że ze swoim wzrostem mógłby szukać punktów w post, ale tutaj zdobywał tragiczne 0.39ppp. Na pewno korzystniej odnalazłby się w drużynie z lepszymi strzelcami.
Jeszcze jedna kwestia to, czy Jason Kidd zdoła poprawić 22 obronę zeszłego sezonu. Wyglądało to źle i poleganie na takich graczach jak Beasley, Moose, czy Vaughn może niewiele zmienić. W składzie znajduje się kilku dobrych obrońców – Delly/ MCW/ Henson – ale to może być za mało by wyskoczyć z trzeciej dziesiątki.
Mocne Strony: Gra w transition/ atletyzm/ zasięg. Giannis i Jabari Parker to jedni z najlepszych zawodników coast-to-coast w lidze. W zeszłym sezonie Bucks zajęli 11 miejsce w punktach z kontry i wydaje mi się, że jest to element, w którym drzemie większy potencjał. Zasadniczo uważam, że im szybciej będą grały Kozły, tym lepszą będą drużyną. Może nie chodzi nawet o tę młodość i zamęczenie przeciwnika, ale Bucks powinni wykorzystywać jak najwięcej okazji, gdy obrona rywala nie jest jeszcze dobrze ustawiona. Wtedy młodzi gracze bez stabilnego rzutu będą mieli więcej miejsca do wszelkiego rodzaju ścięć bezpośrednio do kosza.

piątek, 7 października 2016

Utah Jazz

Mam typ, że Utah Jazz skończą nadchodzący sezon w pierwszej czwórce zachodu. Na papierze ta drużyna wygląda naprawdę silnie. W końcu w poprzednim sezonie wygrali 40 meczów, grając w zasadzie bez rozgrywającego. Teraz, po kontuzji powraca Dante Exum – w najgorszym przypadku tylko-solidny-obrońca – i z Indiany Pacers przyszedł George Hill, jeden z czołowych graczy zadaniowych w lidze. Ten może grać na dwóch pozycjach, jest bardzo dobrym defensorem, rzuca za 3 – 41% w 15/16 – i nie potrzebuje piłki, by być efektywnym, co będzie przydanym atutem, zważywszy że Rodney Hood i Gordon Hayward często przejmują prowadzenie gry Jazz.
Do tego duet Derrick Favors & Rudy Gobert zagrał za sobą tylko w 49 spotkaniach, łącznie opuszczając ich 41. Dla rozwoju Jazz może okazać się konieczne rozdzielenie minut obu zawodników. Wydaje się, że najbardziej optymalny line-up Jazz to Hill-Hood-Hayward-Lyles-Gobert/Favors. Idealnie by było, gdyby Trey Lyles dostał większe minuty i grał z Favorsem lub Gorbertem. Przy jego profilu, rozgrywającego z pozycji strech-4/5, nie ma znaczenia kto to będzie. A przecież jest jeszcze Boris Diaw, który także pasuje do obu tych graczy. Lyles to w zasadzie mobilniejsza i młodsza wersja Francuza, chociaż nie wiem jak uda się podzielić minuty dla wszystkich. Quin Snyder posiada wszelkiego rodzaju zabezpieczenia w składzie na wypadek kontuzji i tylko katastrofa mogłaby powstrzymać Jazz przed wygraniem >50 meczów.
Przejdę do tego o czym chciałem napisać, a raczej pokazać. Jest to jedna akcja z meczu pre-season Suns-Jazz. Rozbiłem ją na kilka części, przez co wyszło trochę strzałek i może to wyglądać na trudne do połapania, ale postaram się, by były to tylko pozory. Będzie to prosty pick-and-roll między Dante Exumem, a Rudym Gobertem, ale świetnie wyegzekwowany.
1) Rudy Gobert ma piłkę na szczycie. Do środka z prawej strony zbiega Dante Exum (niebieski kwadrat), a w drugą stronę – w tym samym czasie – George Hill (czerwona strzałka).
2) Piłka trafia do Dante Exuma. Joe Johnson (zielony kolor) zbiega do prawej strony. Dwaj strzelcy są ustawieni w rogu, czym ściągają na siebie uwagę obrońców.
3) Gobert stawia skuteczną zasłonę dla Exuma, ale przede wszystkim warto zwrócić uwagę ile jest miejsca pod koszem, dzięki trzem strzelcom na linii za 3. Udało się praktycznie wyczyścić środek. Nie najlepiej jest ustawiony Alex Len, który niepotrzebnie wyszedł do Exuma tak wysoko: ten nie ma zagrożenia pull-up 3, więc Ukrainiec powinien wycofać się bliżej linii rzutów wolnych (uznajmy, że to wina pre-season i nieprzywiązywanie wagi do raportów).
4) Exum wykorzystał to jak wysoko wyszedł do niego Len i bez problemu go objechał. Devin Booker zgubił się na zasłonie Goberta i 2 graczy atakujących jest znacznie przed tymi broniącymi. Jeden z zawodników Suns zostawił linię za 3 i doskoczył do pomocy, ale to nie ma znaczenia, jest za późno. Jazz wychodzą z sytuacją 2v1 na swoją korzyść. Exum podaje do Goberta i ten kończy akcję wsadem. Ewentualnie mógł jeszcze podać do któregoś z dwóch wolnych strzelców na dystansie: żaden z nich nie był pilnowany.
Tutaj jeszcze cała akcja.


Dziękuję za przeczytanie.