Warriors - Rockets było najlepszym starciem tego sezonu do tej pory, więc jeżeli nie widziałeś meczu przerwij czytanie i włącz w wolnej chwili to widowisko, nie zawiedziesz się.
Sam Dekker zagrał tak dobrze przeciwko Warriors, że postanowiłem o tym napisać. Drugoroczniak miał kilka kluczowych akcji, które pozwoliły Rockets odnieść najbardziej spektakularne zwycięstwo w sezonie regularnym od… chyba bożonarodzeniowego meczu z San Antonio Spurs.
Choć tempo meczu było szalone, to Rockets na 100 posiadań generowali tylko 103,8 punktu. Ważną rolę w wygranej odegrała obrona, bo z drugiej strony Houston tracili 102,2 punktu na 100 posiadań – lepiej niż ich średnia (107.2/100). Rakietki mają w składzie kilku dobrych indywidualnie obrońców, nawet James Harden jak na siebie wygląda nie najgorzej – z pojedynczego vine’a można udowodnić każdą tezę. Defensywny Real Plus Minus (wpływ na defensywę danego zawodnika liczony na 100 posiadań) Brody wynosi -0.72. Dla porównania: DRPM Curry’ego -0.93, Westbrooka -1.11, Kyriego -2.02, a Lillarda -2,60. Ale do rzeczy.
Rockets wykorzystywali przez nieco ponad 8 minut ustawienie Harden-Gordon-Ariza-Dekker-Anderson, które było +8. Zdarzało się, że piłka – po zużyciu prawie całego czasu na akcję – nawet nie opuszczała dystansu. Wszystko odbywało się wzdłuż linii za 3 i to mogło Houston zgubić, szczególnie gdy w kluczowych momentach rzuty przestały wpadać. Rockets byli jak mem z Kermitem, gdzie rozsądek podpowiada „możemy rzucać także za 2, otworzyły się driving-lanes”, a podświadomość sugeruje „ciii, dalej bombardujemy rywala trójkami”.
Wspomniane ustawienie było o tyle zaskakujące, że Dekker funkcjonował jako swego rodzaju wolny strzelec i wcielił się w rolę Motrezla Harrella (także świetnego w tym meczu), zastawiając deskę, czy ścinając do kosza. Dekker miał absolutnie kluczową ofensywną zbiórkę na 1:30 do końca dogrywki, gdy zebrał piłkę i chwilę później odegrał na trójkę dla Erica Gordona.
Drugoroczniak miał łącznie 8 zbiórek, w tym 4 na deskach rywala (co jest trochę przekłamaniem, bo dwie były po pudłach z bliska w jednej akcji). Houston było blisko, by niebezpieczeństwo, które generuje swoim spacingiem wprowadziło ich w kłopoty. Czy Anderson wcześniej oddał dobry rzut? Dekker umiejętnie urwał się do obręczy, przez co był niepilnowany, ale tak grają Rockets – szczególnie w końcówkach, za wszelką cenę szukając trójek, co często odbija się czkawką na Rakietkach (22. miejsce w fg% w clutch). Obrona Warriors właśnie te rzuty chciała odcinać, podwajając strzelców, przez co drugoroczniak stał się wolny w tej akcji, a w dalszej perspektywie nie miał kto zastawić deski. Draymond Greena krył Andersona na dystansie i w rezultacie Klay Thompson musiał zostawić Gordona na linii za 3, by przepychać się o zbiórkę z Dekkerem. Na doskok do zawodnika Rockets było już za późno.
Reggie Miller krzyczał, by Houston szukało gry bliżej kosza i w tej kanonadzie trójek, Rockets kilka razy zaskoczyli w ten sposób Warriors. Bo jak wspominałem, driving-lanes często były wolne, wystarczyło – jak to prosto brzmi – w nie zagrać, poszukać ścinającego do kosza zawodnika. Tak jak tutaj, gdy Dekker wykorzystuje, że desygnowany mu Durant skupia swoją uwagę na Hardenie. Zobacz kto broni kosza w Warriors (rywal trafia 41,7%, gdy KD broni obręczy).
To jeszcze jedna sytuacja, gdzie przytomne ścięcie Dekkera pozwoliło Rockets na zdobycie punktów. Widać jak agresywnie Warriors doskakują do strzelców na dystansie, starają się ich natychmiastowo podwajać, ale ruchem piłki gości udało się znaleźć dobrą pozycję do rzutu. Warto zwrócić uwagę, że drugoroczniak był wolny już wcześniej, a nieustannie switchująca defensywa GSW doprowadziła do sytuacji, gdzie Curry kończy na Dekkerze.
Sam Dekker w systemie Mike’a D’Antoniego wygląda zaskakująco dobrze. W zeszłym sezonie zaliczył przecież łącznie 6 minut w NBA, w których miał zbiórkę i przechwyt. Teraz gra prawie po 18 minut – w ostatnich 2 meczach dostał 27 i 26 minut – i notuje średnio 6 punktów, 3.7 zbiórki, 1.1 asysty, trafiając 49,5% swoich rzutów i 42,5% za 3. Robi małe rzeczy, które podnoszą wartość zespołu, tak jak z Warriors, gdzie jego walka zaprocentowała w decydujących posiadaniach meczu. Będzie dobrym zadaniowcem, takim co trafi trójkę, zetnie do kosza, powalczy na tablicach, czy zapracuje w obronie. W Houston więcej nie potrzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz