czwartek, 24 marca 2016

Historia pewnego rzutu

Kemba Walker gra swój przełomowy sezon. Duża w tym zasługa lepszej formy strzeleckiej.
- Zawsze są wątpliwości. Ale Kemba to jeden z kluczowych elementów naszego zespołu. Zrobię wszystko by go zatrzymać.
Michael Jordan musiał się tłumaczyć.

Wraz z rozpoczęciem obecnego sezonu w życie wszedł nowy kontrakt rozgrywającego Hornets – 48 mln $ za 4 lata. Decyzja o przedłużeniu umowy za taką kwotę odbierana była różnie. Walker wcześniej pokazywał potencjał, szybkość czy świetne kontrolowanie piłki. Generalnie miewał przebłyski, ale cały czas pozostawał ryzykowną inwestycją. Brakowało stabilizacji i przyczyna z perspektywy czasu wydaje się prosta. Wszystko sprowadzało się do zawodzącego rzutu.

Obrońcy nie respektowali delikatnie popsutego jump-shotu Walkera, często przechodząc pod zasłonami i prowokując rzuty z dalszej odległości. To działało.  Nawet gdy Walker trafiał to były to sytuacje, z którymi kolejne defensywy mogły żyć. Kemba w swoich 4 pierwszych sezonach tylko raz przekroczył granicę 40% z gry, a jego najlepszym wynikiem za 3 było 33.3%. Trudno w obecnej NBA być wiodącym i przydatnym zawodnikiem – szczególnie rozgrywającym/ niskim combo-guardem – bez pewnego rzutu. Nie każdy to Ricky Rubio. Trzeba było więc coś zmienić. Zrozumienie istoty problemu czyni z niego rzecz do rozwiązania. Jeżeli rywale zostawiali więcej miejsca Walkerowi – który i tak rzucał z tych pozycji – to należałoby zrobić coś, żeby ten po prostu potrafił te rzuty przetwarzać.

W czerwcu zeszłego roku do Charlotte przybył nowy trener – Bruce Kreutzer – odpowiedzialny za trening rzutowy. Zadaniem Kreutzera było sprawienie, by rzut Walkera stał się jak najbardziej powtarzalny. Kwestią nie było „czy”, tylko „jak”. Podczas pierwszej wspólnej sesji Kreutzer nagrał rzucającego Walkera w pustej hali, by potem całość móc rozłożyć na czynniki pierwsze. Rzuciło mu się w oczy, że u rozgrywającego Hornets nie było specjalnie widać ruchów, które świadczyłyby o zepsutej mechanice. Kreutzer w zasadzie był zadowolony z tego co widział i skupił się tylko na eliminacji szwankujących szczegółów. Poprawiono m.in. pracę stóp oraz delikatnie zmieniono sposób w jaki Kemba wyrzucał piłkę. W rozmowie ze Sports Illustrated Walker powiedział:
- Gdy oddawałem rzut w zeszłym roku, piłkę trzymałem tuż przed swoją twarzą. Dlatego teraz spróbowaliśmy przesunąć ją minimalnie w prawo, tak bym miał lepszą widoczność kosza.
Dzięki tym zmianom udało się też przyspieszyć sam proces wyrzutu, zanim obrońca byłby w stanie całkowicie przykryć Walkera.
- To są ułamki sekund, ale koniec końców one stanowią różnicę – mówi Kreutzer.
Ciężka praca w lato przyniosła efekty. Progres rzutu Walkera najlepiej widać w skuteczności:

W każdym elemencie zauważamy poprawę. To te same rzuty co rok temu – częstotliwość jest zasadniczo podobna – z tym że teraz po prostu wpadają. Obrońcy nie przechodzą już pod zasłonami, a jeżeli tak Kemba jest w stanie ich skarcić. Pick and rolle stały się jego główną bronią i w końcu może je odpowiednio wykorzystywać.
- Gra Kemby jest unikalna, ale można dostrzec w niej sporo z młodego Chrisa Paulaopowiada weteran NBA Caron Butler.Szczególnie jeżeli chodzi o samą kontrolę piłki i egzekucję w pick and rollach.
Tylko dwóch zawodników zagrało więcej tego typu akcji w tym sezonie niż rozgrywający Hornets – Damian Lillard i Reggie Jackson. Na piłce w pick and rollach Walker zdobywa średnio 0.89 punktu na posiadanie, więcej niż np. John Wall czy Russell Westbrook w takich sytuacjach. Wynika to także z tego, że Kemba znacząco poprawił finiszowanie akcji pod koszem. W zeszłym sezonie w restricted area trafiał przeciętne 48.7% rzutów. W tym? 57.7% akcji pod obręczą kończy się punktami. Przywiązuje mu się większą uwagę w defensywie i zdarza się, że rozgrywający Hornets jest nawet trapowany przez wyżej broniącego rywala. Ten jednak jest na tyle szybki i ma na tyle dobry drybling, że wciąż może się z pułapek uwalniać. Co więcej, nadal potrafi wykreować sobie pozycję rzutową. 
Lepsza obrona powinna wpłynąć na kierunek dryblingu Walkera, czy po prostu odciąć mu drogę do kosza. To też nie zawsze działa. Kemba to przyzwoity podający i przy podwojeniach wciąż jest w stanie oddać piłkę do wolnego kolegi. Zdecydowanie pomaga także przebywanie obok Nicolasa Batuma – skrzydłowego kreującego grę – który notuje własny rekord asyst na mecz w sezonie (5.6). W Charlotte obserwujemy zdrowe rozdzielenie obowiązków dotyczących rozgrywania między Batumem i Walkerem. Francuz odciąża nieco z tego zadania Walkera, dzięki czemu ten może bardziej skupić się na zdobywaniu punktów.
- Kemba zawsze wychodzi z nastawieniem „run and gun” – zauważa raz jeszcze Caron Butler. – Ciągle jest w trybie atakującym. Jakby zbiegał ze wzgórza i nie mógł się zatrzymać. W końcu ciebie dopadnie.  
Bilans Hornets nie wziął się z przypadku. Mają szeroką rotację – 8/9 zawodników – dzięki której Charlotte przez pełne 48 minut może trzymać solidną piątkę zawodników na parkiecie. Ale tak dobra gra drużyny z Karoliny Północnej wynika też stąd, że ich nowy lider wykręca najlepsze cyferki w swojej karierze. 21 punktów, 5.2 asysty, 4.5 zbiórek to średnie Kemby Walkera. Dzieje się to na jego największej efektywności. Kemba staje się koszmarem dla broniących zawodników. Zawsze w ruchu. Chora kontrola piłki. Niezły przegląd pola. Nigdy nie przestaje dryblować. Zabójczy step-back. Teraz jeszcze skuteczny rzut. Trzeba było trochę czekać, ale Walker nareszcie wygląda jak zawodnik więcej niż tylko wart swojego kontraktu. Michael Jordan tym razem się nie pomylił i przy nowym salary cap wydaje się, że dokonał kradzieży.

Kemba w All-NBA Third Team? Daleki strzał, ale nie miałbym nic przeciwko. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz