Jahlil Okafor i Nerlens Noel to potencjalnie bardzo dobrzy
zawodnicy NBA. Jest tylko jeden problem. Zupełnie do siebie nie pasują.
Budując drużynę poprzez draft, w sporym uproszczeniu, musisz
odpowiedź sobie na podstawowe pytanie. Mianowicie czy korzystniej jest wybrać
najlepszego dostępnego zawodnika i zgarnąć teoretycznie najcenniejszy asset,
czy też lepiej dopasować swój wybór wyłącznie pod potrzeby drużyny.
Oba podejścia są zasadniczo ryzykowne. Zgarniesz gościa
dobrze pasującego do zespołu, ale w ten sposób być może pominiesz przyszłą
gwiazdę ligi. Z drugiej strony, postawisz na gracza całkowicie nie
komponującego się z drużyną, przez co wstrzymasz rozwój poszczególnych
zawodników, a zespół będzie gorszy niż suma jego części. Przykładem takiego
podejścia jest Sam Hinkie, który mając już w składzie Nerlensa Noela, uznał że
jakoś to będzie – coś wymyślimy – i
do Doliny Krzemowej NBA ściągnął Jahlila Okafora. W pewnym sensie to
nastawienie okazuje się błędne.
Bo tak naprawdę nie chodzi o żadną z wymienionych rzeczy. Liczy się, by w konkretnym celu wybrać
twoim zdaniem jak najlepszego zawodnika, a potem stworzyć mu najkorzystniejsze
warunki do rozwoju. Na nowego gracza musisz mieć przede wszystkim pomysł. W
Filadelfii jest z tym w pewnym sensie kłopot. Cierpi Jahlil Okafor i progres Nerlensa
Noela, który grając poza swoją pozycją, mam wrażenie trochę zatrzymał się w
miejscu. Obecną sytuację szczególnie tego drugiego najlepiej przedstawiają
liczby (ppp – punkty na posiadanie).
Zasadniczo możemy zaobserwować, że Noel traci bardzo dużo w
ataku, grając z Okaforem. Spada jego skuteczność, jest mniej wykorzystywany, a
drużyna z oboma zawodnikami gorzej broni. Łatwo to wytłumaczyć. Od centra Sixers wymaga się robienia
rzeczy, których po prostu robić nie potrafi. Mianowicie, ustawia się go
dalej od kosza, gdzie jest skazany na dalsze rzuty, a ze swoim niestabilnym
jumperem nie wpływa to dobrze na samego zawodnika, jak i drużynę. Nie ma też na
tyle płynnego kozła, by po dryblingu wypracowywać sobie czyste pozycje. W
obronie często musi bronić czwórki przeciwnika i znowu – grać dalej od kosza. Nie wyciągniesz maksymalnego potencjału z
Noela, jeżeli będziesz go notorycznie odsuwał od obręczy. W ten sposób
niweluje się jego największe atuty, czyli rim-protection w defensywie, a w
ofensywie wymaga się od niego bycia tym kim po prostu nie jest. Nerlens Noel najlepiej sprawdzi się w roli
Andre Drummonda lub DeAndre Jordana, czyli centra otoczonego trzema strzelcami
z dystansu i dobrym rozgrywającym. Wtedy jest więcej miejsca na parkiecie,
by grać akcje, w których Noel czuje się najlepiej – pick and rolle.
Wystarczy rzucić mu loba na dowolnej wysokości, a ten niemal
na pewno zapakuje piłkę z góry. Tuż pod koszem trafia 70.5%, co jest jednym z czołowych wyników w lidze. W pick and
rollach Noel zdobywa nieoszałamiające 0.92 ppp, gdzie dla przykładu DeAndre
Jordan notuje 1.41, a Andre Drummond 1.11. Ale im lepszy rozgrywający, tym
lepszym zawodnikiem stanie się Noel.
Także, dzięki koszykówce z czterema rzucającymi tworzy się
nieustanne zagrożenie dla drużyny przeciwnej. Pojawia się klasyczny dylemat –
pilnować paint czy zaatakować strzelca za 3. Dobrym przykładem jest poniższa
akcja, w której Knicks podwajają w post Noela, dzięki czemu niekryty na
szczycie znajduje się Ish Smith. Ten następnie atakuje kosz, ale przez to że 3
graczy jednocześnie rozciąga grę, tworzy się przestrzeń. Rywal jest spóźniony.
Rozgrywający Sixers ma wybór – może swobodnie zaatakować obręcz na lay-up lub
rozrzucić piłkę do rogu. Prosty pick and roll pozwolił Sixers na samym początku
wytworzyć korzystny dla siebie mis-match.
Czy to oznacza, że nie
da się grać już na dwóch wysokich? Absolutnie nie. To mogłoby zadziałać, gdyby Jahlil Okafor był co najmniej
solidnym obrońcą. Ten jednak jest jednym z najgorszych defensorów w lidze, na
pozycji która wymaga od niego przede wszystkim obrony. Na 75 centrów, Okafor plasuje się na 74 miejscu w Defensive
Real Plus Minus – gorszy jedynie jest
Enes Kanter, co by się zgadzało. Ta statystyka promuje wpływ w defensywie wysokich
bardziej niż innych graczy i naprawdę trudno jest być w niej na minusie, ale Jahlil
to jeden z siedmiu takich przypadków. Do tego często nie nadąża
za akcjami, bo po prostu jest wolny.
W przypadku jego powodzenia ważna jest też umiejętność
podawania/ zdobywania asyst. Okafor to dobry podający, ma duże dłonie, więc
łatwo kontroluje piłkę, ale często jest samolubny i nie za bardzo szuka
łatwiejszych opcji. Jak
wspominał w swoim niedawnym podcaście Zach Lowe opierając zespół o bestię w post, twoje powodzenie zależy od tego jak
dobrym obrońcą i podającym jest ten zawodnik. Okafor może być plusowy w
obu elementach, ale wszystko wskazuje, że do tego jeszcze daleka droga. Dużo
też zależy od tego kim się go otoczy. Im więcej wstawi się graczy 3&D obok
Jahlila, tym spacing drużyny będzie lepszy, a co za tym idzie płynność w ataku
pójdzie w górę.
Póki co z nikim na parkiecie Szóstki nie są tak minusowe jak
z byłym zawodnikiem Duke. Gdy Okafor gra, Sixers są gorsi od przeciwnika o 15.2
punktu. A gdy Jaha na parkiecie nie ma, 76ers są gorsi już o 5.4 punktu. To poniekąd
przykład tego jak świetny zawodnik w ofensywie 1v1 nie przekłada się na atak całego zespołu. Ekipa z
Filadelfii z Okaforem na parkiecie zdobywa średnio 90.2 punktu, natomiast bez 102.6.
Wynika to z wielu przyczyn: złe ustawienia, ograniczone
rotacje, ale w ogóle budowa zespołu
wokół centra operującego głównie w post, szczególnie takiego bez obrony, jest
jednym z najtrudniejszych zadań w NBA. Dużo rzeczy musi jednocześnie
kliknąć. Potrzebujesz przede wszystkim odpowiednich ludzi i w takich
przypadkach potencjalny sufit zespołu zdaje się ograniczony. Być może, jest to jedna
z przyczyn dlaczego Orlando Magic nie mogą zrobić kroku naprzód, grając Nikolą
Vucevicem.
Nie oznacza to, że nie warto iść w tym kierunku. Nie oznacza
to też, że nie da się zbudować dobrego zespołu wokół Jahlila Okafora. To
możliwe, tylko jest to znacznie trudniejsze, bardziej czasochłonne i ryzykowne
– bo co jeżeli ten nie rozwinie wystarczająco swoich mankamentów? Wtedy
zostałby drugim Alem Jeffersonem. Znacznie łatwiej jest stworzyć drużynę obok takiego
gracza jak Nerlens Noel, bo jego wady są do przyjęcia i nie rażą tak bardzo na
tej pozycji.
I jeżeli można mieć o coś pretensje do Sama Hinkiego to o
to, że ten sezon jest trochę zmarnowany. Gdy można było rozwijać dwójkową grę
Noela z kimś bardziej pod niego pasującym – np. Porzingis, Hezonja, Winslow czy
Mudiay – GM Sixers postawił na człowieka wykluczającego się z najlepszym posiadanym
zawodnikiem.
Nie przeczę, zarówno Noel i Okafor mają swoją wartość na
rynku. Zawsze Sixers będą w stanie któregoś z nich za coś konkretnego wymienić.
Ale można było zbudować już jakiś fundament, stworzyć coś co przyjęłoby się
także w przyszłości. Tego zabrakło. To
nie matematyka czy zgarnianie kolejnych assetów, a chemia. Po prostu. A na
nią już nie ma wykresów czy innych statystyk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz